niedziela, 1 lutego 2015

Bunker machen Warszaw

    Jest rok 1915. Niemiecka armia zaczyna budowę umocnień po polsku zwanych Przedmoście Warszawskie. Linia umocnień ciągnie się od Ryni do Józefowa. Dokładnie sto lat później na część schronów zgrupowanych w Józefowie zostaje przypuszczony atak z kierunku wschodniego. Jak do tego doszło, co było tego przyczyną? Częściowe wyjaśnienie wydarzeń ze styczniowego dnia znajdujemy w tajnych aktach człowieka kryjącego się pod kryptonimem Psikiszek.
    A naprawdę było tak. Jak zwykle wczesna porą, czyli o piątej rano melduję się u Szymanqą, czyli połowy duetu polcia&szymaneq. Po drodze zgarniamy keszera crl_ost i w komfortowych warunkach ruszamy na zachód.Pierwszy postój przy keszu "PARK im.MATKI MOJEJ" OP1FD8. Jeszcze nie do końca jasno, a do tego człowiek rozgrzał się w samochodzie, więc nad skrzynką trochę trzęsło z zimna. 
    Pod keszem "Budowniczy Piłsudski" OP85GY spotkaliśmy się z keszerem Rea79 z którym przez jakiś czas wspólnie szukaliśmy skrzynek. A plan był ambitny. Zdobyć dwie geościeżki  jednego dnia. Jedna poświęcona Kolei Jabłonowskiej, druga niemieckim umocnieniom z I wojny światowej.  Z pierwszym projektem nie udało się. Początkowo wszystko szło dobrze. Obejrzeliśmy to co pozostało po kolejce, czyli budynki stacji, przy okazji podejmując kesze. Problem pojawił się przy keszu "Kolej Jabłonowska - Most na Świdrze" OP3760. Były obawy o wysoki poziom wody i niestety się potwierdziły. Kombinowaliśmy jak podejść do skrzynki. Po rurach nie bardzo, bo po wszystkim ubranie można od razu oddać do prania. Nurt był silny, a woda brudna, więc nie wiadomo gdzie ewentualnie nogę postawić. Crl_ost wpadł na pomysł by zejść po drzewku. Na całe szczęście dał się przekonać, że drzewko raczej nie wytrzyma jego ciężaru i mogliśmy keszować dalej. Trochę szkoda, że się nie udało.


    Dużo lepiej poszło ze ścieżką "Bruckenkopf Warschau - Śladami Józefowskich bunkrów". Znaleźliśmy wszystkie skrzynki tej serii. Nie ma co tu opisywać wszystkich schronów. Akurat te okeszowane nie należą do szczególnie dużych. Różny jest ich stan zachowania, natomiast wszystkie które ocalały są niemiłosiernie zaśmiecone. Z kolei część to kupa gruzu, parę betonowych płyt. A są i takie których... nie ma. Może całkowicie zburzone, a może  świetnie zamaskowane gdzieś na prywatnej posesji. I tak gdzieś przy którejś ze skrzynek narodził się tytuł tego wpisu. Z całej serii najbardziej podobał mi się multak "#8,9,10,11 Brückenkopf Warschau - Józefowskie bunkry" OP83EG. Poszczególne etapy są genialne zamaskowane, a i finałowi nic nie brakuje. Najdłużej zeszło nam z etapem gdzie trzeba zejść na poziom -1. Przez trudności ze znalezieniem zwiedziłem nawet poziom -2. Dopiero powtórna wizyta pozwoliła szymanqowi wypatrzyć skrzynkę. 
    Nie można też zapomnieć o finale projektu. Oczywiście najpierw musiałem władować się nie w to miejsce co trzeba. Drugie podejście też początkowo nie wróżyło sukcesu, ale w końcu skrzynkę wypatrzyłem. Schowała się sposobem z komedii slapstikowych. Kto tam był, lub będzie, zrozumie. Całe szczęście dostanie do kesza nie wymaga jakiś szczególnych umiejętności, choć znaczek niebezpieczna początkowo mnie trochę martwił.


    Cała seria bardzo mi się podobała. Skrzynki były schowane na różne sposoby, ale nie przysparzały bólu głowy. Odległość od skrzynki do skrzynki też jest umiarkowana, dzięki czemu geościeżka nadaje się na jednodniowy wypad nawet z dziećmi. W ogóle idea szukania skrzynek w ramach geościeżki bardzo przypadła mi do gustu. Nie trzeba szukać po mapie wszystkich skrzynek związanych z jakimś ciekawym tematem, a mamy je ładnie skatalogowane. Szkoda, że w okolicach Białegostoku nie ma ich zbyt wiele.
    Na keszowanie mieliśmy określony czas. A tak się złożyło, że tego zostało jeszcze bardzo dużo. Zaczęliśmy od "Przy ujściu Mieni" OP0DB1. Naprawdę cudowna okolica. Rzeka ładnie się wije w lesie. Aż trudno uwierzyć, że tuż obok jest wielkie miasto. Przy okazji obmyłem ręce, uwalane sadzą przez wizytę w jednym z bunkrów. Jak na styczeń woda wcale nie taka zimna. 


    Jak zwykle przy sporej ilości keszy, niektóre z nich z czasem umkną z pamięci, a niektóre pozostaną w niej na zawsze. Do takich pozostających z pewnością zalicza się "Falenicka Elektrownia" OP3F11. Sam kesz nie powala, ale co to opisuje to istne cudo architektury przemysłowej. Podoba mi się idea, że zakład produkcyjny ma być nie tylko funkcjonalny, ale też ładny. Może dzisiejsze biurowce i hale po nabraniu patyny czasu też będą zachwycać naszych prawnuków?


    Ciekawy spacer zaliczyliśmy szukając kesza "Faleniccy Żydzi" OP3BA2. Można było choć trochę poczuć klimat małej, podwarszawskiej miejscowości. Uderza głównie spory ruch. Na ulicach przewija się dużo aut i nie ma ciszy charakterystycznej dla miasteczek. Ale wystarczy tylko zejść w boczne uliczki, by wejść w zupełnie inny świat ciszy i spokoju. Po Żydach rzeczywiście nie pozostało zbyt wiele śladów, ale spacer był ciekawy.


    Ciekawym miejscem były okolice kesza "1887 Krzyż" OP81KT. Jeden z wielu w polskim krajobrazie, postawiony na pamiątkę lub by chronić. Podtytuł kesza "Krzyż morowy z 1887 r. w Zagóździu" wprowadza trochę w błąd. Krzyż morowy czyli karawaka powinien mieć dwie belki poprzeczne. Zastanowił mnie natomiast krzyż stojący w głębi zdziczałej łąki, w odległości około 100m. od krzyża opisanego w keszu. Jest niewielki, taki jaki stawia się na grobie w czasie pogrzebu. Pod nim były znicze. Miejsce bardzo tajemnicze.


    Kolejnym miejscem jakie mogę polecić jest "Cmentarz ewangelicki w Aleksandrowie" OP7CBE. Dobrze, że przyjechaliśmy o tej porze roku, bo dzięki temu znaleźliśmy chyba wszystkie nagrobki. Nie ma tu ich zbyt wiele, ale są wspaniałe. Zachwyca kunszt dawnych kamieniarzy, dzięki którym nagrobki mimo, że przewrócone wciąż są czytelne. Cmentarz jest niewielki, więc warto odszukać wszystkie nagrobki, nawet jeżeli nie są potrzebne do zaliczenia tego krótkiego multaka.


    Ostatnim keszem szczególnie wartym zapamiętania jest "Cmentarz - Pomnik zastrzelonych 27 grudnia 1939 r. w Wawrze" OP831P. Kolejny multak, tylko z finałem psującym trochę efekt. Cmentarz, który jest tylko symboliczny wygląda trochę jak wojskowy. Krzyże ustawione w równych rzędach, ale co ciekawe wśród nich jest kilka macew. Na straży tych symbolicznych grobów stoją dwie postacie. Między nimi jest coś w rodzaju ołtarza (pewnie ma swoją nazwę). Wszystko to robi ogromne wrażenie.Naprawdę wspaniałe upamiętnienie ofiar z 1939r.


    Spoglądam na mapę i widzę, że w tamtym rejonie zostało jeszcze sporo skrzynek. Keszując pomyślałem, że to świetne miejsce by w sezonie poszaleć tam z rowerem. Niestety tutejsze kesze będą musiały jeszcze długo poczekać, bo w tym roku pociąg dowiezie mnie co najwyżej do Małkini.

2 komentarze:

  1. Dokładnie sto lat temu, to Niemcy siedzieli jeszcze w okopach nad Rawką i Bzurą... ale to już inna GeoŚcieżka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście jeszcze pół roku minie nim Niemcy tu się pojawią. Dobrze, że rok się zgadza.

    OdpowiedzUsuń