Krótka przedpołudniowa wycieczka w okolice Łap przyniosła więcej atrakcji niz się spodziewałem. Nad Narwią pod tym miastem zobaczyłem żurawia, były też inne ptaki których niestety nie potrafię nazwać. Jeszcze chłodno nawet w słońcu, ale czuć już inne powietrze i przyroda niemrawo zaczyna się przebudzać.
W Uhowie, wsi graniczącej z Łapami najbardziej w oczy rzuca się majestatyczny most kolejowy. W zasadzie to dwie bliźniacze konstrukcje. Z tym że jedna odmalowana, druga pokryta rdzą. Jak się jedzie pociągiem z Białegostoku do Warszawy to z mostu mamy jeden z piękniejszych widoków jakie zobaczymy na trasie.
W Łapach wizyta na dworcu, niestety mocno podupadłym. Budynek dworcowy w ogóle zamknięty na głucho, zaś perony pamiętają lepsze czasy. Za to można liczyć na podejrzenie sprzętu kolejowego. Kiedyś działały tu wielkie zakłady naprawy taboru. Dziś w dawnych warsztatach, już pod innym szyldem i na mniejszą skalę można sobie naprawić wagon.
Na bocznicy zakładowej dostrzegłem niewielką lokomotywę. Nie mogłem przepuścić okazji i zrobiłem fotkę. Pozbawiona oznaczeń, więc sądziłem że to polski wyrób przeznaczony do prac manewrowych na terenach zakładów i bocznic PKP. W domu zacząłem przeglądać neta, szperać w książkach i za nic nie mogłem przypasować typu. W końcu dogrzebałem się że to niemiecka V15, których do Polski trafiło trzy sztuki. Nawet nie wiedziałem że w regionie mamy taki rarytas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz