piątek, 4 grudnia 2015

Kanał Mazurski

    Oto dalsza opowieść o urlopie 2015. Rower się popsuł, więc z pomocą wróciłem do Białegostoku. Późnym wieczorem, więc tylko złożyłem wszystko na kupkę i na drugi dzień rano wziąłem się za przepakowywanie. Zeszło dłużej niż myślałem i o 11 już samochodem ruszyłem z powrotem na Mazury. Krajobraz tylko migał jak w kalejdoskopie, w odtwarzaczu jakiś ostry rock i po kilku godzinach zatrzymałem się za Węgorzewem w Leśniewie Górnym. To tutaj są pierwsze śluzy  Kanału Mazurskiego, którego budowę rozpoczęto w 1911r. i nigdy nie ukończono. W założeniu miał łączyć Bałtyk z Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Według legendy były plany by w czasie II wojny światowej wpływały nim U-Booty na jeziora mazurskie celem remontów. We wspomnianym Leśniewie jest chyba najsłynniejsza śluza. Dotrzeć tu najłatwiej, bo jest tylko krótki fragment do przejścia z drogi wojewódzkiej. A jak wpiszecie w przeglądarce frazę "kanał mazurski" to na grafice pojawi się zapewne jej wizerunek z niemiecką wroną. Śluza jest ogromna, co za tym idzie hitlerowska gapa też ma słuszne rozmiary. Poza tym z jednej strony wykop kanału, a z drugiej las na górce. Wygląda to jak ślepy kanał, ale Niemcy wymyślili sobie, że szlak żeglugowy będzie biegł w wykopie, albo w nasypie. Wszystko by ograniczyć różnicę poziomu. Była i skrzynka "Kanał Mazurski - śluza Leśniewo Górne" OP6C1A w pomysłowym maskowaniu.


    Na chwilę opuściłem skrzynki Kanału Mazurskiego i zatrzymałem się przy "Wieża Otto Bismarcka" OP0F0C. Malownicza ruina na szczycie niewielkiego wzgórza. Można sobie wyobrazić, że to resztki ufortyfikowanego dworku. Tymczasem budowano je jeszcze za życia Bismarcka do roku 1934. Z okazji ważnych rocznic na ich szczycie palono ogień. Poza tym były świetnym punktem widokowym, a w dole mogła działać np kawiarnia. Bismarck nie zapisał się najlepiej w historii Polski, więc po wojnie o ile nie była potrzebna jakiejś instytucji to nie dbano specjalnie o nie. Smutny los podzieliła i ta w Srokowie. Powoli się sypie i wiszą na niej ostrzeżenia o możliwym niebezpieczeństwie. Z pewnością nie ma sensu odbudowywać, ale można by było zabezpieczyć jako trwałą ruinę, tym bardziej, że to zabytek.


    Szybko znalazłem kesza  "Szlaki Wanogi IV: Zapomniany Kanał - śluza Guja" OP13AD i poszedłem oglądać obiekt. Spadek jest tu naprawdę ogromny. Z wnętrza śluzy dobiega szum, znak że ta akurat jest ukończona i wciąż działa. Tylko trochę szkoda że wejście na teren jest zabezpieczone siatką i można przyjrzeć się jej tylko z zewnątrz. Za to nieodległy jaz z keszem "Kanał Mazurski - jaz walcowy Rydzówka" OP741B można już sobie obejrzeć bez problemu. Wydaje się nawet sprawny. Są koła zębate, łańcuchy no i sam walec, co prawda lekko skorodowane, ale wydaje się że wystarczy trochę wyczyścić, przesmarować i cały mechanizm mógłby bez problemu ruszyć.


    Na chwilę zatrzymałem się na obiad przy  "św.Hubertus" OP84JX i dalej na śluzy. Śluzę z keszem  "Kanał Mazurski - śluza Bajory Małe" OP741F widziałem z daleka. Samochód zostawiłem przy drodze i ruszyłem na piechotę. Idąc przez pola i łąki straciłem ją z oczu. I nagle znów się pojawiła, ogromna bryła betonu wyłoniła się zza drzew. Podobnie jak w Leśniewie z jednej strony rośnie sobie spokojnie las. Tutaj z kolei zachowała się ogromna rura, pewnie do spuszczania i napełniania wodą śluzy. Przy takiej średnicy przepompowanie wody nie miało zapewne zabierać zbyt dużo czasu. 


    Ostatnia śluza po polskiej stronie z keszem "Kanał Mazurski - Śluza Bajory Wielkie" OP85YS. Niepozorna bo stan zaawansowania robót nie był zbyt wielki. Gorzej z dojściem. Szedłem od wschodu i w pewnym momencie jedyna droga to była zdziczała łąka z trawą wyżej pasa. Pokrzywy, osty a ja w krótkich spodenkach i sandałach, ale chęć dotarcia na miejsce była ogromna. I tak udało się zaliczyć FTF-a, choć do dyspozycji miałem jedynie kordy. Prawdę mówiąc dopisało mi szczęście, bo urządzenie trochę tam wariuje przez gęstwinę roślinności.


    Dalej na północ zaliczając kesza "Stary cmentarz rodowy" OP84JW i we wsi Brzeźnica dotarłem do ostatniego punktu Kanału Mazurskiego, czyli mostu nad nim i kesza "Kanał Mazurski - ostatni most po stronie polskiej" OP6C19. Niestety skrzynki nie znalazłem. Most był świeżo wyremontowany i skrzynka nie miała prawa przetrwać. Ale miałem okazję z bliska przyjrzeć się mostowi, jakich parę wcześniej minąłem. Są dość wąskie, na jeden pojazd. Nawierzchnia drewniana, ale całość opiera się na solidnej konstrukcji metalowej i betonowych przyporach. 


    Szkoda, że Kanał Mazurski nigdy nie został ukończony. Nawet mimo granicy byłby ciekawą turystyczną drogą wodną.  

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawa wycieczka. Do tej pory najciekawsze dla mnie odkrycia na Mazurach to fort Boyen, bunkier Tomaryny, schrony i tunel w Starych Jabłonkach, ale teraz widzę, że jest tam jeszcze co zwiedzać i że w sumie bardzo mało wiem o tym rejonie. :)

    /Tataminiakus/

    OdpowiedzUsuń