wtorek, 25 września 2012

Najlepsze są kesze które już znamy

   Znacie ten cytat z "Rejsu"? "Najlepsze są melodie które już słyszałem. Przez tą, no .... reminiscencję". I jak się okazuje, tak samo jest z keszami.
   Skusiłem się na mała wyprawę autem po Puszczy Białowieskiej i okolicach. Co prawda większość skrzyneczek na trasie przejazdu zaliczyłem, ale każda okazja jest dobra by się przejechać do puszczy. Pomysłodawcą był Cornet, który wybrał się z jedną z najmłodszych keszerek Linką. Autko zapewniali Stodow i aicwe* jako nawigatorka. Huma, Mieszko i ja robiliśmy jako balast i wsparcie techniczne na tylnej kanapie.  Wyjazd trochę po ósmej rano sprzede kościoła na Wysokim Stoczku. Pogoda nie nastrajała zbyt optymistycznie, ale jak się później okazało tylko nas trochę postraszyła.
I już jesteśmy przy pierwszym keszu. "Zabludow" OP0703. Kesz przy cmentarzu żydowskim. Trochę zapomnianym, niewykoszonym, ale nieodmiennie pięknym. To już moja trzecia wizyta tutaj. Raz byłem nocą, raz o świcie i teraz znów mogłem go podziwiać, choć już o bardziej normalnej porze. W lato, przy wysokiej trawie, czy zima gdy wszystko skrywa śnieg, łatwo można byłoby go przegapić. Jest jednak ohel, prawdopodobnie dla miejscowego rabina lub cadyka.



   Następny przystanek to znów cmentarz żydowski. Tym razem w Narwi. "Smutne miejsce" OP1E0B. Wesoło keszowanie się nie zaczyna. Przy okazji pokręciliśmy się trochę po Narwi. Ja zapomniałem w którą drogę skręcić, a GPS bez mapy nie jest dużą podpowiedzią. Grunt że podjechaliśmy pod samą skrzynkę. I jak pisze autor 3po3, śmieci nie ma, ale nie widać by ktoś o ten teren specjalnie dbał. Gdyby nie betonowe słupy, które są chyba resztką ogrodzenia, można by to miejsce ominąć nawet nie zauważywszy.
   Autko szybkie, więc jesteśmy już w Hajnówce. Miasteczko które jest bramą do Puszczy Białowieskiej. Jakoś na tym jednak nie korzysta. Zła promocja, zarządzanie? W gruncie rzeczy nie przyjechałem nad tym się zastanawiać tylko po kesze. "Wielcy ludzie" OP2C00. Miło było znów się spotkać. I po mnie i po nich widać upływ czasu. Mimo że dopiero rok minął. Do następnego. Może się jeszcze zobaczymy. A tymczasem czeka już "Leśna kolejka" OP0577. Kiedy byłem tu ostatnim razem, kesza nie znalazłem. Miejsce bardzo charakterystyczne, więc pewnie już wtedy go nie było. Co ciekaw znaleźliśmy geocoiny rodem ze Słowacji. Nie zostało nam nic innego niż reaktywować skrzynkę teda. Szkoda żeby jej tu nie było. Tym bardziej że działających kolejek wąskotorowych coraz mniej. A ta jeździ niezwykle piękną trasą. Co prawda wozi już tylko turystów, ale grunt że się zachowała.
    Kolejny keszyk "Miejsce straceń" OP2E7F. Krótki spacer lasem i keszyk nasz. Szybki wpis tych którzy tu nie byli i dalej w drogę. Przed nami ostatnia skrzynka w Hajnówce "Krzyk kamieni" OP10A3. Niestety miejsce ukrycia zostało dość dokładnie zryte i naprawdę głęboko. Kesza nie było, ale został zreaktywowany. Miejsce trochę się zmieniłood mojej ostatniej wizyty. Jeden ze strażników kesza chyba się znudził i gdzieś się oddalił. Tutaj chwilę posiedzieliśmy przy drugim śniadaniu. Czipsy kiełbasiane to jest to.
   Nie ma co jednak przesiadywać. Krętą dróżką pojechaliśmy w kierunku Białowieży. Mały postój przy "Góra Batorego" OP10C6. Pieniek namierzony bez problemu. Zmyliły nas jednak resztki folii w jego głębokim wnętrzu ( dałem radę wsadzić rękę po sam bark). A Mieszko tylko grzebnął i znalazł przy. Tak jak chyba powinno być. Schowany na powrót i jazda dalej. Do "Rezerwatu żubrów" OP0C6B. Być w Białowieży i nie zobaczyć jakiegoś dzikiego zwierza, to jak być w Paryżu i nie zobaczyć wieży Eiffela. Jak ktoś nie ma szczęścia to tutaj w wielkich zagrodach są zwierzęta puszczańskie. Mają nawet nieźle w wielkich wybiegach, tylko jak kiedyś byłem w środku, strasznie nie podobały mi się wilki. Wilk na wolności, a zamknięty nawet na dość dużym terenie, to jednak dwa różne zwierzęta. Jeden wielki, dumny, ale i ostrożny. Drugi przypominający raczej przerośniętego kundla. Niewola robi swoje. A co do skrzynki to myślałem że będzie gorzej. Niby byłem tam jakiś rok temu, ale pieńki znów wszystkie takie same. Jednak przy tak silnej ekipie przeszukanie nawet tak sporej ilości pieńków poszło bardzo szybko.
   Czas podładować baterie. Oczywiście najlepiej nadaje się do tego "Prasłowiańskie miejsce mocy" OP41FC. Zostawiamy auto na parkingu i idziemy piechotą kilkaset metrów. Początkowo wzdłuż torów, po których jeżdżą drezyny. Za kilka złotych można się taką przejechać z pobliskiej Białowieży. Schodzimy z nasypu i jesteśmy na miejscu. Po drodze do kesza mijamy ludzi którzy ręce do kamieni przykładają. Pewnie wierzą w ich moc. Ja wiem że moc z pewnością czerpie się z żubra. Byle nie przesadzić, bo przedawkowanie skutkuje zaburzeniami siły grawitacyjnej. Wracając do kesza to po wpisach spodziewaliśmy się małych problemów. Lecz i tutaj sprawdziła się siła grupy. Po pieńku dla każdego i skrzynka szybciutko wyciągnięta. Pokręciliśmy się trochę po okolicy. Można wejść na wieżę obserwacyjną, pochodzić między kamieniami. Moc, mocą ale miejsce zachwyca swoją soczystą zielenią.



   Czas na odwiedziny przy keszu "Geometryczny środek puszczy" OP2B6C. Jest to głaz z tablicą na której wyrysowano jak geometryczny środek wyznaczono. Coś bardziej dla matematyków lub geografów., bo ja nie potrafię odkryć znaczeń niektórych linii. Zaraz potem chwila odpoczynku przy sklepie. My staliśmy na parkingu, a w kierunku Grudek pomknęło kilkanaście aut. W tym sporo na bulajach. Widocznie jakaś ważna delegacja nawiedziła puszczę. Trochę się bałem że pojechali może do granicy gdzie jest kesz, ale na szczęście mieli jakieś inne plany. A my już z zaopatrzeniem pojechaliśmy do Grudek, a dokładnie do skrzynki ""Stacja kolejowa Grudki" OP2B8A. Niestety został rozszabrowany. Tutaj folia w którą był zawinięty, tutaj jakiś fant, a tam strunówka. Szybka reanimacja i zagrzebanie trochę głębiej. Ale czy to wystarczy przeciw złym ludziom? Za to cała operacja odbyła się przy dźwiękach śpiewów ludowych. Przy niedzieli zebrało się parę osób i śpiewało na podwórku pobliskiego gospodarstwa. Pewnie jakiś miejscowy zespół ludowy, ale serce rośnie że autentyczna tradycja żyje.
   Pojechaliśmy w kierunku granicy. Minęliśmy patrol policji stojący przy wlocie drogi leśnej i paręset metrów za nimi schowaliśmy auto w lesie i poszliśmy w kierunku widocznej granicy. Tak jak i ja kiedyś, cała wycieczka śmiało kroczy do przejścia granicznego, by nagle zniknąć w lesie. Szybko namierzony keszyk, wpisy w logach i wracamy. Nasza sporą grupą zainteresował się jakiś człowiek z przejścia. Ale poza bacznym  obserwowaniem, nie przeszkadzał nam zupełnie.
   Wracamy w kierunku Białowieży. Oczywiście inną drogą, głównie z powodu chęci zaliczenia kolejnego kesza "Mieszkańcom Białowieży" OP074B. Kolejne tragiczne miejsce upamiętnione pięknym obeliskiem. Keszyk oczywiście przy pieńku, a że byłem tu już rok temu, a pamięć już nie ta, niewiele pomogłem. W logach kesza, jest link do zdjęć robionych przez Corneta. Warto obejrzeć.
   Już w Białowieży chyba z trzy razy przecinamy te same tory. Nie dlatego że pobłądziliśmy, tylko droga tak się wije. Na szczęście miasteczko nie jest wielkie i przy pomocy mapy 1:100000 dojeżdżamy do drogi, która prowadzi nas do skrzynki teda "cm. ekumeniczny" OP0C6A. Znaleziona szybko i bez problemów. Nie można niestety tego powiedzieć o keszu "Cerkiew św. Mikołaja w Białowieży" OP41FD. Miejsce trochę się zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Część krzaków wycięto. Zaczęto także remont ogrodzenia. Wszystkie te zabiegi spowodowały zaginięcie kesza. Szkoda, bo cerkiew naprawdę ładna, a dodatkową ciekawostką jest pomnik przed nią.
   Mówi się trudno, jedzie się dalej. Jakiś czas temu ted odblokował swoja skrzynkę "zebra zubra" OP057A. Nie wiem czemu białowiescy leśnicy zamknęli dla turystów to miejsce. Może obawiali się że ktoś nabije sobie guza na spróchniałej kładce i ewentualnych pretensji. Wystarczy jednak patrzyć gdzie się stąpa i można śmiało wkraczać w las. A jest na co patrzeć. Bogactwo roślinności, ślady zwierząt. Piękne miejsce. My doszliśmy jedynie do miejsca ukrycia kesza. Jak to pod gęstym listowiem sygnał GPS lekko pływał, ale wspólnym wysiłkiem, a głównie "keszerskiemu nosowi" aicwe* udało się podjąć skrzynkę. Puszcza postarała się o dodatkowe maskowanie. Zastanawia mnie tylko czy te grzybki nadają się na marynowanie?



   "Kawusia" OP0C69. Tutaj ted zaprasza na krótki odpoczynek przy kawie. Miejsce na to nadaje się idealnie, ale było już trochę późno, a przed nami jeszcze kilka skrzynek. "Uroczysko Zamczysko" OP10C9. Zostawiamy auto na leśnej drodze i wchodzimy w las. Wielkie drzewa, powalone pnie i morze zieleni. Aż szkoda że skrzyneczka nie była trochę dalej od samochodu. A to i tak wystarczyło żeby zgubić kierunek. Może to magia miejsca sprawiła, że nagle stanęliśmy i powstało pytanie: od której strony tu przyszliśmy? Pierwszy raz w życie użyłem śladu GPS by zobaczyć którędy szedłem.
   Jak by komuś było mało leśnych spacerów jest kesz "kupa zubra" OP11DB. Znów zostawiamy auto przy leśnej drodze i ruszamy na spacer. Idąc przez las, drogę przecina nam kilka warchlaków. Małe i urocze, ale trzeba uważać, bo niech tylko jedno piśnie a trzeba uciekać przed wkurzoną matką. Biegły od strony jeziorka do którego dotarliśmy. Widać że miejsce to jest chętnie nawiedzane przez wszelką zwierzynę. Gdyby zaczaić się tutaj z aparatem można by zrobić niezłą galerię zwierząt puszczańskich.



Jak się okazało to jeszcze nie koniec spacerów po puszczy. "Nad wyschniętym jeziorkiem" OP0730, to kolejny kesz do którego nie można podjechać. Idziemy dnem jeziorka. Dawno nie było tu wody. Są już brzózki i trochę wolniej rosnące iglaki. Sam kesz leżał sobie obok miejsca ukrycia. Widocznie jakis zwierz go wygrzebał. A obok kesza ślady pokazujące że życie w puszczy to nie sielanka. Strzępy piór po jakimś ptaszku, kości, w tym kawałek czaszki dzika, który raczej nie padł ze starości.
   Wyjeżdżamy z lasu. Znowu cywilizacja. Wita nas małe miasteczko Narewka. Na dobry początek "11Żołnierzy rosyjskich" OP3B3E. Miejsce skutecznie maskowane przez las. Zaraz za budynkami gospodarstwa. Tutaj widać jak niewielka jest granica między puszczą a człowiekiem. Zaraz za płotem gospodarstwa, sporo śladów rycia dzików.  Trochę dalej kolejny keszyk "Pod dębami" OP03B8. Miejsce dobrze mi znane, bo jeszcze nie tak dawno temu rozłożyłem się tu z namiotem. Oczywiście w planie wycieczki nie mogło zabraknąć i mojego kesza z serii o mjr. "Łupaszko". Zajechaliśmy jeszcze do skrzynki "Narewka kirkut" OP11D9. Jak prawie wszystkie żydowskie cmentarze w naszym regionie i ten był nie zadbany. Resztki betonowego ogrodzenia i kilka macew ukrytych w wysokiej trawie.
   Opuszczając Narewkę na chwilę zatrzymaliśmy się jeszcze przy mojej kolejnej skrzynce o mjr. "Łupaszko". Fajnie jest obserwować jak inni szukają twojej skrzynki. Prawie jak zabawa z dzieciństwa w ciepło/zimno. A że poszło naprawdę szybko, pojechaliśmy do "Nieznanego żołnierza rosyjskiego" OP3B3A. Zmrok już zapadał, chociaż nie było jeszcze całkiem ciemno. Ciekawie chodzi się po lesie w taką porę. Za to przy kolejnym keszu "Miejsce uświęcone krwią" OP3B6F, była już całkowita noc. Skrzynkę wydobyliśmy w świetle latarek. Najlepsze jednak przed nami. Bardzo niedobrą drogą pojechaliśmy w kierunku Siemianówki. Stodow juz chciał zawracać, ale jakoś dał radę. Koniec drogi i dalej piechotą brzegiem zalewu. Wyciągnięte łodzie i światła na drugim brzegu. Romantyczny spacer po kesza "Stary Dwór" OP3B62.



   Nigdy nie lubiłem zbytnio nocnego keszowania, ale gdyby skrzynki były w takich miejscach, dałbym się przekonać. Zmęczenie daje się już we znaki. W palnie były jeszcze skrzynki w okolicach Michałowa. Dajemy sobie jednak spokój. Zatrzymujemy się jednak przy virtualu "Odpoczynek w trasie" OP1006. Potrzebne hasło niektórym bardzo przypada do gustu. Jeszcze kilka kilometrów i jestem w domu. Niesamowicie zmęczony, ale i zadowolony. Puszcza jak zwykle mnie zachwyciła. Warta jest jeszcze niejednej wizyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz