sobota, 19 marca 2016

Długie keszowanie w Warszawie

    Warszawa to dobra opcja na keszowanie, gdy w okolicach Białegostoku zostały już tylko pojedyncze kesze. Niedrogi dojazd i wbrew pozorom całkiem ładne miasto. No może miejscami strasznie głośne, ale taki już urok sporych aglomeracji.
    Tym razem znów dołączył do mnie MiszkaWu. Wymyśliliśmy by wieczorem pojechać pociągiem i sprawdzić jak to jest naprawdę z Pesa Dart. Skład robi wrażenie nowoczesnego, a ciekawie zaprojektowany dziób daje wrażenie zadziorności. Pierwsze wrażenie to cisza. Oczywiście nadal to metal toczy się po metalu, ale nie ma tego charakterystycznego "tuk, tuk.....tuk, tuk". Jakoś tak mniej rzuca na rozjazdach i w ogóle wydaje się, że skład pewniej trzyma się szyn. Czysto, schludnie, nowocześnie. Minusem jest brak przedziałów. Rozumiem, że teraz standardy są jak w samolocie, ale wolałem kameralne przedziały. No i wszyscy muszą siedzieć w rozświetlonym wagonie.


    W Warszawie byliśmy przed 23 i rzuciliśmy się w wir piątkowego wieczoru. Przez centrum przewalały się tłumy mniej lub bardziej pijanej młodzieży, a my chodziliśmy za skrzynkami. Ludzie skupili się głównie w rejonie na wschód od Marszałkowskiej, a kiedy przeszliśmy zaledwie kilkaset metrów na płd.-zach. zaczęło się jakby inne miasto. Ciche, spokojne ulice i stylowe kamienice, aż miło było keszowć.
    Przełaziliśmy prawie całą noc, niestety zwykła cyfrówka nie nadaje się do zdjęć o tej porze doby. Ale co zobaczyłem to moje. Ze skrzynek, które mam i które dopiero pojawiły się na mojej liście znalezień tym razem warto wymienić trzy. Pierwsza to "Najpiękniejsze kamienice Śródmiescia #1" OP472D. Z pewnością wyróżnia się na tle pozostałych ciekawą elewacją. Jeżeli została odnowiona tak jak w oryginale, to pewnie od początku należała do luksusowych. 
    Kolejnym ciekawym punktem był kesz "Turbina parowa przy ITC PW" OP8DZE. Element turbiny postawiono przed wejściem do jednego z wydziałów politechniki. Do 2005r. pracowała w elektrowni na Żeraniu, co pewnie szczególnie interesuje miłośników ciekawostek warszawskich. Dla mnie to wyglądało bardziej jak rzeźba nowoczesna. Trochę mi to przypomina motyw dreblinek do kombajnu z "Nie lubię poniedziałku".
    Pomnik z keszem "bacza 6: Pomnik Jazdy Polskiej" OP3311 z daleka nie wyglądał imponująco. Kolejny monument  na placu Warszawy. Ale wystarczyło podejść bliżej i zadrzeć głowę by mieć wrażenie, że dwaj jeźdźcy zaraz zjadą w dół i pogalopują zrobić porządek. Z kim? A to już zależy od czytającego.
    W końcu nastał świt, można było znaleźć wcześnie otwarty bar, by porządnie wypocząć, wszak przed nami jeszcze kilka godzin do powrotnego autobusu. Z rana dobrym pomysłem było pójście na Stare Miasto. Chociaż wycieczki zbierały się od godzin rannych, to jednak tłoku jeszcze nie było i można było spokojnie keszować. Dzięki ścieżce "Wokół Murów Obronnych Starej Warszawy" była okazja poznać Stare Miasto z perspektywy której nieraz nie znałem. Niby miejsca nieraz oglądane, ale zagłębienie się w historię fortyfikacji i poszukiwanie skrzynek w miejscach nieraz nieoczywistych było ciekawym doświadczeniem.


    Ale nie tylko skrzynki z wspomnianej serii zaprowadziły nas w ciekawe miejsca.
"gazebo - Gąsienica niemieckiego czołgu" OP89LX to taki przykład. Wmurowany w ścianę kościoła fragment gąsienicy "Goliata" dał możliwość opowiedzenia historii zdobycia pojazdu opancerzonego, będącego w istocie stawiaczem min, który w końcu eksplodował powodując śmierć i rany setek osób. W ten sposób narodziła się powtarzana przez wiele lat historia niemieckiego "czołgu pułapki".


    W sobotę około południa na Starym Mieście zaczęło się robić trochę ciasno, pojechaliśmy korzystając z rowerów miejskich w spokojniejsze rejony. Zmęczenie dało znać o sobie, więc szukanie nie było zbyt intensywne, ale i tak udało się odwiedzić parę perełek. Do jednej z nich zaliczę kamienicę z keszem "Podwórkowa Kapliczka" OP4421. Od ulicy nie wyglądało to zachęcająco. Elewacja która ma już swoje lata, niektóre mieszkania wydają się opuszczone, a lokale usługowe na parterze zabite na głucho. I właśnie tam uchowała się brama ze zdobieniami niczym z jakiegoś pałacu. 
    Z pewnych względów dłużej musieliśmy się zatrzymać przy keszu "Karol Beyer" OP8B32 w okolicach Zachęty. Dzięki temu mogłem bliżej obejrzeć najbliższą okolicę. I w ten sposób trafiłem na mural przedstawiający jasne i ciemne strony nauki. A przynajmniej ja to tak zinterpretowałem.


    Kwintesencją tego keszowania okazała się skrzynka "bacza 7: Ucieczka z Getta" OP35FA. W poszukiwaniu finału przez przypadek weszliśmy w studnię stworzoną przez kamienice. Miejsce wręcz archetypowe dla opuszczonych, zaniedbanych kamienic. Klimat jak z filmu o najbiedniejszych dzielnicach, a to wszystko w centrum stolicy.


     Żegnaj Warszawo, ale nie na długo. Już rodzą się pomysły na co najmniej dwie wycieczki. Oby tylko pogoda dopisała jak tym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz