wtorek, 25 października 2016

Do jednej ze stolic Polski

    Kwestia stolicy w dawnych wiekach nie była prosta. Kalisz, Giecz, Gniezno, Poznań, Wrocław, Kraków. Nie były to stolice w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, bo dwór książęcy czy też królewski był w ciągłym ruchu. Jednak zawsze jedno miasto było ważniejsze. I tak za panowania Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego rolę miasta które było główną siedzibą władcy pełnił Płock. Od dawna myślałem żeby odwiedzić to miasto na trochę dłużej, a okazją był kolejny wyjazd na ścieżkę Nieśmiertelni39.
    Pierwsza wizyta w Czerwińsku przy własnej skrzynce, która jak się okazuje wciąż czeka na pierwszych znalazców. Potem przekroczyłem Wisłę i skupiłem się na skrzynkach innych keszerów. Do tej pory kesze z serii Nieśmiertelni39 znajdowałem przy łatwo dostępnych cmentarzach. Tym razem zacząłem od "Nieśmiertelni #34 - Leontynów" OP7C2E. Niewielki cmentarz wojenny zagubiony w mazowieckich lasach. Zapowiadała się dłuższa przebieżka przez las, ale jadąc do innego kesza "Nieśmiertelni #36 - Radziwiłka" OP7C30 zauważyłem drogowskaz do miejsca pamięci. Okazało się, że da się dojechać na 150m. mimo to bez GPS byłoby ciężko. Po tym pierwszym drogowskazie potem nie ma już znaków gdzie wejść między drzewa. Przy cmentarzu miałem miłe spotkanie, bo czytając na tablicy historię miejsca zauważyłem lisa, który najwyraźniej nie zobaczył mnie. Nie chciałem by przypadkowo podszedł za blisko więc dałem znać o sobie. Dawno nie widziałem tak zdziwionego zwierza.
    W tych lasach ukryty jest jeszcze jeden ciekawy kesz "Góra Kornata" OP2E3D. Nie spodziewałem się że na Mazowszu znajdę tak wysokie górki. Ponadto przy skrzynce nie tak dawno była wycinka. Zrobił się rozległy widok na północ. Co prawda poza lasem i słupami wysokiego napięcia nic więcej nie było widać, ale w połączeniu ze stalowymi chmurami zrobił się piękny, surowy widok.
    Na ciekawy pomnik natknąłem się przy keszu "Nieśmiertelni #29 - Iłów" OP7C26. Najpierw murek z tablicami gdzie wymieniono poległych, potem równe szeregi krzyży, a nad tym wszystkim pomnik z orłem. I właśnie ten orzeł nie dawał mi spokoju. Jakiś dziwny mi się wydawał, jakby trochę przetrącony.


    W małej wsi Luszyn uwagę zwraca piękny pałac. Chyba mało kto wie, że za terenem folwarku, gdzie potem był PGR można znaleźć pozostałość z cmentarza wojskowego z I wojny światowej. Jak wynika z opisu kesza "[MIAU] Zapomniane cmentarze" OP8DKX nawet nie do końca wiadomo jaka ze stron jest tu pochowana, Rosjanie czy Niemcy. Faktem jest że obelisk wystawili Niemcy i mimo upływu lat wciąż prezentuje się doskonale. A jak już się jest w tym miejscu warto też rzucić oko na wspomniany folwark. Nad wszystkim góruje komin gorzelni. Niestety budynki nie są w najlepszym stanie, choć wydają się wciąż używane.


    W Gostyninie udało mi się odwiedzić kilka ciekawych miejsc. Do nich z pewnością można zaliczyć stary młyn z keszem "Spalony mlyn wodny" OP0EDC. Do ruin prowadzi dość stroma, brukowana droga w dół. Z budynku zachowały się tylko zewnętrzne ściany. Wnętrze uległo wypaleniu. Teraz kiedy na drzewach wiszą liście, czy to jeszcze zielone, czy już kolorowe, miejsce jest romantyczne. Ale wystarczy pomyśleć co będzie zimą, gdy wokół tylko nagie drzewa. Do tego może krakanie wrony i mamy scenerię filmu grozy.


    W mieście w drodze po kesza "Łyska - Gostynin" OP350E zaskoczyło mnie jezioro. Do tego idzie się po górkach, wodę mając kilka metrów niżej. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z Mazurami. Nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak Pojezierze Gostynińskie. Keszując człowiek trochę się uczy. 
    Trochę więcej obiecywałem sobie po tutejszym zamku z keszem "Zamek w Gostyninie" OP5589. Historię ma bardzo ciekawą, bo tutaj więziono cara Wasyla IV Szujskiego. Natomiast obecny wygląd jakoś nie stoi w parze z wielką historią. Po remoncie w zamku działa restauracja i hotel, co jeszcze samo w sobie nie jest złe, a wręcz godne pochwały że znalazł się inwestor, który ocalił miejsce przed zapomnieniem. Jednak cegła klinkierowa, a jak podejdzie się od tyłu zwykła betonowa ściana zaplecza restauracji nie dodają mu uroku.


    Za to przy keszu "Figura św. Jakuba" OP558E czekała mnie miła niespodzianka. Kapliczka z figurką jakich wiele przy polskich drogach (może przesadziłem bo barokowej figury nie spotyka się przy każdym wylocie z miasta). Za to po drugiej stronie ulicy opuszczony sklep i zakład, sądząc po rozrzuconych papierach i resztkach wyposażenia związany z branżą wyposażenia wnętrz. Prawdę mówiąc takiej demolki dawno nie widziałem. Co cenne oczywiście dawno wyniesione, a co nie przedstawiało większej wartości pobite, wyrwane ze ścian i zdeptane.Trochę połaziłem po wnętrzach depcząc rozbite szkło. Od ulicy widać było że na piętrze stan zachowania jakby trochę lepszy. Ale nie dane mi było tam wejść, bo schody też ktoś ukradł.


    Pewne niemiłe zaskoczenie przy keszu "Nieśmiertelni #48 - Soczewka" OP83HZ. Oprócz żołnierzy września pochowano tu po wojnie towarzyszy partyjnych, Czasem zdarza się że natkniemy się na grób ofiar cywilnych wojny, dowódcy który zmarł po wojnie, a chciał być pochowany z żołnierzami. Tutaj wepchnięto jakiś miejscowych notabli i wygląda to na żałosną próbę zaświecenia blaskiem bohaterów.
    Odwiedziny Płocka zacząłem od opuszczonej mleczarni. Pierwszy wjazd przywitał mnie zamkniętą bramą i kamerą nad nią. Byłem przekonany, że nie cały teren jest pilnowany i podjechałem od drugiej strony, od komina elektrociepłowni, która też nie powstała. Na szczycie komina jest kesz, ale w międzyczasie podstawę otoczono płotem, ustawiono maszynerię do odbiorników GSM i podłączono do alarmu. Lepiej nie sprawdzać skuteczności ochrony w Płocku. Skupiłem się na keszu "Opuszczona Mleczarnia" OP350D do którego jest swobodny dostęp właśnie od strony komina. Opuszczone hale kuszą by wejść do środka. Można przemieszczać puste korytarze i wchodzić do pustych pomieszczeń. Z racji tego, że mleczarnia nie została nigdy ukończona nie znajdziemy tu pozostałości po pracy biurowej, czy też produkcji. Szczególnie kusił mnie jeden z kanałów. Tylko trzeba było zeskoczyć, a drogę z powrotem mogły zabezpieczyć skrzynki po mleku walające się na dole. A że byłem sam wolałem nie ryzykować i pewien niedosyt pozostał. 


    Jak już się ściemniło zaliczyłem kesza "Chroni przed powodziami" OP3F97. Stoi tam figura św. Nepomucena. Na niewielkim postumencie, wysokości człowieka o późnej porze robi trochę niepokojące wrażenie. A może to przez tą pogodę, mżawkę i silny wiatr wiejący od Wisły?
    Zawsze chciałem zobaczyć rafinerię Orlenu nocą z bliska. Świetnym miejscem do tego był kesz "Figurka przy Orlenie" OP4103. Trzeba przyznać, że zakład prądu na oświetlenie nie żałuje. Wszystkie budynki, rurociągi czy kominy mocno wyróżniają się na tle nocy. Wygląda to kosmicznie i stałem przez chwilę patrząc jak zaczarowany. Zostaną tylko wspomnienia bo aparacik nie poradził sobie ze zdjęciami w takich warunkach.
    Drugi dzień w Płocku przywitał mnie deszczem. Dobrze, że szybko przestało padać, a w czasie powrotu wiele kilometrów dalej nawet towarzyszyło mi słońce.  Tymczasem odwiedziłem kesza "Opuszczona przepompownia" OP6A62. Z zespołu budynków najciekawszy jest ten który mija się pierwszy idąc zgodnie z sugestiami autora. Natknąłem się na zamurowane drzwi, ale z tyłu zapomniano o oknach które są nisko nad ziemią i bez problemu wejdziemy do środka. Czekają nas tam dwa wielkie zbiorniki. Wolałem nie podchodzić do krawędzi bo beton tam widać nie jest najlepszej jakości. Wracając z przepompowni zatrzymałem się pod mostem im. Legionów Piłsudskiego. Warto było obejrzeć tą piękną konstrukcję.


    W kasie zoo poprosiłem o kesza "ZOO - PŁOCK" OP8G9L. Jak już zaliczyłem skrzynkę, czas nie gonił, pomyślałem że warto zobaczyć parę zwierzaków. Tego dnia byłem pierwszym gościem więc nikt mi nie przeszkadzał. Najfajniej było w pawilonie z gadami. Węże budzą we mnie fascynację, ale wolę jak trzymają się ode mnie z daleka. Tylko jedno stoisko wzbudziło moje obrzydzenie. To z karaczanami. Rojące się robale to nie jest miły widok. Przy okazji można było się porządnie wygrzać, bo te zwierzaki potrzebują wysokiej, stałej temperatury.  


    Niedaleko zoo jest ciekawy cmentarz z keszem "Cmentarz Garnizonowy 1914 -1939" OP8G2A. Najstarsze groby pochodzą z początku XXw. i kryją prochy carskich oficerów. W centralnej Polsce prawosławne krzyże trochę zaskakują, bo niby wiadomo, że zabór rosyjski to nie tylko ziemie na wschód od Wisły, ale chociażby w Płocku Rosjanie to element całkowicie napływowy i nie pozostawił po sobie wielu śladów. O wyjątkowości nekropolii świadczy jednak jego ekumenizm. Leżą tu też żołnierze niemieccy z I wojny światowej, polscy żołnierze z 1920r. a także zmarli w okresie międzywojennym. Między wojskowymi zaplątało się i kilku cywilów, nieprzypadkowych bo z rodzin wojskowych. 


    Pokręciłem się jeszcze trochę po Płocku, głównie po centrum. Dominują kamieniczki z przełomu XIX/XXw. Ma to swój klimat, ale w niektóre zaułki wieczorem raczej bym się nie zapuszczał. Ciekawostką jest katedra mariawicka. Zbudowana w stylu neogotyku angielskiego, otynkowana w odcieniu szarości trochę się różni od typowych, neogotyckich świątyń z czerwonej cegły.


     Trochę więcej obiecywałem sobie po okolicach wsi Chrcynno. Na mapie zaznaczone jest tu duże lotnisko, a tymczasem przy drodze zastałem zaorane pola. Jak doczytałem lądowisko wciąż działa, ale w dużo mniejszej skali. Są też pozostałości bazy wojsk rakietowych, obecnie siedziba prywatnego zbioru kolekcji militarnej "Ares". Było zamknięte, a to co widać przy siatce to zdezelowany sprzęt. Prawdziwe skarby są zapewne w głębi.
    Zatrzymałem się jeszcze w Serocku. Była ładna pogoda, więc pomyślałem,że to dobry czas by na trochę dłużej rzucić okiem na Zalew Zegrzyński. Kolejne miejsce które dopisałem sobie do listy ewentualnych odwiedzin w przyszłości.

2 komentarze:

  1. W Luszynie grasuje ksiądz święcący rowery. Kiedyś na nas napadł i poświęcił wbrew naszym protestom. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może gdzieś w pobliżu czai się ZŁY i wam życie uratował? :)

    OdpowiedzUsuń