wtorek, 11 października 2016

Piękne miasto Puławy

    Wracając latem z świętokrzyskiego przejechałem przez Puławy. Na mapie c:geo wyświetliło się trochę skrzynek, ale chyba poza dwiema nie chciało mi się specjalnie szukać. Ten krótki pobyt wystarczył, by miasto mi się spodobało i zechciał tu wrócić.
    Z Białegostoku do Puław jest kilka kilometrów, ale żeby tak zupełnie na pusto nie jechać odbiłem trochę w bok po kesze w okolicach Lubartowa. Związane głównie z cmentarzami z okresu I wojny światowej. Autorem jest erykradek i byłem pod ogromnym wrażeniem znalezienia niektórych miejscówek. Czasem to tylko pozostawiony krzyż na pamiątkę. Ale i bardziej okazałe groby wojenne się znalazły, jak choćby te z keszem "Nowa Wola - cmentarze wojenne" OP8EHK. Jeden na skraju lasu z usypanym niewielkim kopcem, drugi we wsi, niepozorny, ale z ładnie zachowanymi niemieckimi napisami.


    W samym Lubartowie zatrzymałem się tylko przy dworcu PKP po kesza "Stacja PKP Lubartów" OP8CBX. Akurat niedaleko odbywał się cotygodniowy targ. Dawno nie miałem okazji widzieć czegoś takiego. Jednak najbardziej pociągał mnie dworzec. Tym razem perony nie były całkiem puste, bo na jednym z torów stał pociąg techniczny. Widać, że kawałek szlaku ładnie odnowiony. Gdzieś czytałem że w lubelskim sporo linii się remontuje, a przez to może będzie szansa na przywrócenie bezpośredniego połączenia Białegostoku z Lublinem. Taką rzecz uznałbym za cud.
    Przed samymi Puławami zatrzymało mnie na trochę dłużej miasteczko Kurów. Tutaj z kolei swoją małą ojczyznę okeszował Kaczor 691. Do odwiedzenia wybrał naprawdę ciekawe miejsca, a skrzynki trzymają wysoki poziom. Po odwiedzinach na cmentarzu wojennym, a później przy kapliczce, przyszła pora na cywilną nekropolię, a tam zadziwiająca figura. Takiego przedstawienia Matki Bożej jeszcze nie widziałem i raczej już nie zobaczę. Za model chyba posłużyła jakaś śpiewaczka operowa w trakcie wykonywania arii. 


    Z cmentarza niedaleko do parku podworskiego. Przez lata zdziczał, ale wciąż można wypatrzyć ciekawe drzewa. No i jest ładnie położony nad rozległym stawem. Wśród drzew ukryty jest piękny pałac. Obecnie całkowicie porzucony, wszystkie drzwi i okna szczelnie zamurowano. Mimo to warto obejrzeć go z każdej strony, bo ma ładną bryłę. Przy wejściu zachowały się rzeźby lwów, wciąż broniące wejścia do zapomnianego już świata.


    Przy keszu "Kurów #13 Wikariat" OP8C6T pomyślałem że odwiedzę pobliski kościół. Drzwi boczne były otwarte, więc skorzystałem z okazji by zwiedzić wnętrze. Przeżyłem małe zaskoczenie bo trafiłem akurat na remont generalny. W całym kościele została tylko część ołtarza głównego i z dwa niewielkie boczne. Pusta hala sprawiała dziwne wrażenie, ale akustyka była nieziemska.
    W Puławach zacząłem od nieznalezienia kesza, ale już drugi "PUŁAWY - obserwatorium astronomicze" OP85H6 dał się znaleźć. Koncepcja obserwatorium w nieczynnej wieży ciśnień to świetny pomysł. Budynek który zazwyczaj niszczeje bez pomysłu na przyszłość, tu służy okolicznym szkołom.  Drugi raz widzę taki pomysł, wcześniej zetknąłem się z nim w Olsztynie. 


    To co najbardziej urzekło mnie podczas ostatniej wizyty w Puławach, to pałac i tym razem mając czas mogłem sobie pozwiedzać. No a przy okazji wpadło kilka keszy. Zacząłem trochę nietypowo bo od tyłu założenia pałacowego. Aż za kanał pewnie niewielu zagląda, pewnie i ja bym tu nie zaszedł gdyby nie kesz "Grota Puławska" OP83YE. Spacer brzegiem zapewniał ciekawy widok na park i budowle po drugiej stronie. Akurat słońce pięknie świeciło, co jeszcze bardziej eksponowało piękno parku.


    Niespodziewanie z całego założenia parkowo - pałacowego najmniejsze wrażenie zrobił na mnie pałac. Nie powiem, ładna bryła budynku, Czartoryscy nie żałowali pieniędzy by nadać mu ostateczny kształt. Ale przecież w Polsce nie brakuje pałaców dawnej magnaterii, więc z pewnością nie mogę powiedzieć o wyjątkowości. To co mnie zachwyciło to budowle rozrzucone po parku. Chociażby takie schody z keszem "Schody Angielskie" OP807U łączące park górny z dolnym. Dwa, trzy łuki, ceglana obudowa i zejście wyłożone brukowcami. Niezwykle malownicze miejsce.


    Czartoryscy przebudowując założenie byli zapewne pod wrażeniem kultury antycznej. Świadczy o tym kopia nagrobku Scypiona ustawiona na jednym z pagórków. Jednak bardziej okazałym świadectwem jest Świątynia Sybilli na wzór jednej z antycznych świątyń pod Rzymem. Nad wejściem napis "Przeszłość Przyszłości". To ślad po pierwszym polskim muzeum, które zorganizowali tu Czartoryscy. 
    Warto jeszcze wspomnieć o domkach chińskim, gotyckim i greckim. Słowo "domek" słabo tu pasuje. Ciekawe jest dojście do greckiego. Prowadzi do niego ładny łuk przerzucony nad współczesną drogą.  Mi najbardziej spodobał się ten najbardziej okazały, czyli gotycki. Pewnie temu że bardzo lubię ten czas w architekturze. Do tego rzeźby ustawione na zewnątrz dopełniają obrazu całości. 


    Gwoździem programu miał być kesz "Puławy - Komin" OP8A7Q. Tytuł jest trochę nieprecyzyjny, bo to nie komin a czerpnia powietrza do pobliskich zakładów azotowych. Podjechałem na miejsce i trochę się przestraszyłem, bo zdawałem sobie sprawę że będzie wysoko, ale że nie aż tak. Problemem nie była może wysokość, a zewnętrzna drabinka i wchodząc wolałem nie patrzyć w dół, a jedynie dwa razy zadarłem głowę sprawdzając ile jeszcze drogi przede mną. Już samo dostanie się na drabinkę to nie takie proste, bo nie zaczyna się od samej ziemi, ale dzięki wypustkom na ścianie "komina" da się do niej sięgnąć. Na górze nie spędziłem zbyt dużo czasu, bo kiedy po kilku minutach niedaleko przejeżdżał pociąg, konstrukcja wpadła w lekkie drgania i postanowiłem szybko zejść. 


    Przy zakładach jest jeszcze ciekawy kesz "Puławy - Ekskalibur" OP87N9. Sama skrzynka z ciekawym patentem, ale ciekawszy jest pomnik obok. Poświęcony jest Bohaterom II Wojny Światowej i bardzo nowoczesny w formie. Skojarzył mi się z jakimś statkiem kosmicznym z "Gwiezdnych Wojen".


    Tego dnia zaliczyłem jeszcze kesza przy zapomnianym pomniku "NA - Obelisk Puławy sierpień 1944" OP266A. Drugiego dnia w planach miałem tylko kilka keszy, tak żeby jeszcze wieczorem być w Białymstoku. I to się udało, chociaż keszowanie nie rozpoczęło się najszczęśliwiej. Na starym moście w Puławach miał być kesz "Most Ignacego Mościckiego" OP8081, ale mi się nie udało. Nie zmartwiło mnie to specjalnie bo sam obiekt wart był odwiedzenia. Byłem na nim gdy nie opadły jeszcze poranne mgły, wiec prezentował się cokolwiek tajemniczo. Jednak mgły dość szybko ustąpiły słońcu. Bardzo podobało mi się też łączenie na nity. Dodaje to dodatkowego smaczku.


    Z mostu poszedłem do punktu widokowego i kesza "Puławy - Wieża" OP722F. Fajny stąd widok na Wisłę, a że to nieuregulowana, duża rzeka to jest na co popatrzeć. Wracając do auta przeszedłem się brzegiem portu rzecznego. W internecie wyskakują informacje o przystani jachtowej, ale moim zdaniem znacznie ciekawsza jest część gdzie można jeszcze zobaczyć robocze nabrzeże z ładowarką i stojące na redzie jednostki robocze. Chciałem wiedzieć co to za statki i okazuje się że jest ogólnodostępny rejestr statków i tak np "Tanew" to pogłębiarka ssąca wyprodukowana w 1984r. w Tczewskiej Stoczni Rzecznej, użytkownik to RZGW w Warszawie, ważność (chyba przeglądu) do czerwca 2017r.


    Jadąc z Puław do Dęblina zatrzymałem się na chwilę we wsi Gołąb. Dla samego kościoła bym tego nie zrobił, choć trzeba przyznać, że wyjątkowej urody. Zwabił mnie kesz "GOŁĄB- kaplica loretańska" OP80CY. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Nawet nie wiem do czego to porównać. Formalnie to kaplica, ale bryła jakoś tak nie bardzo "kościelna". Plebania? Ale gdzie tu okna? Grobowiec? Ale ten cukierkowy kolor. Powstanie podobnych kaplic zwanych domkami loretańskimi, związane było z popularnością kultu Matki Bożej Loretańskiej w czasach kontrreformacji. Miałem to szczęście, że była otwarta i udało zajrzeć się też do wnętrza. Kontrast między bogatymi zdobieniami z zewnątrz, a ascetycznym wyposażeniem jest ogromny. Dzięki temu można skupić się na podziwianiu fresków z XVIIw.


    W Dęblinie skrzynek niewiele, ale wszystkie w niezmiernie ciekawych miejscach. Zacząłem trochę pechowo od kesza "Brama Lubelska" OP0D33. Sama skrzynka na miejscu, ale most do bramy, a co za tym idzie i do reszty jednego z fortów Twierdzy Dęblin w generalnym remoncie. Prace mają się ku końcowi, ale co z tego jak nie mogłem za bardzo podejść. Zrobiłem tylko fotkę pobliskiego, ciekawego pomnika i pojechałem dalej.
    Po drugiej stronie torów ciekawy cmentarz wojskowy. Przed wejściem fragment pomnika na pamiątkę Piłsudskiego i ofensywy znad Wieprza. Odnaleziono go nie tak dawno, bo w 2011r., a zniszczony był w czasie II wojny światowej, choć nie do końca wiadomo czy już w czasie kampanii wrześniowej, czy później. Na samym cmentarzu oprócz grobów żołnierzy poległych w 1920r. uwagę zwracają te w kwaterze lotników. Tutaj mamy daty z różnych lat okresu międzywojennego. Jak widać bycie lotnikiem to nie była bezpieczna służba.


    Krótki postój koło mostu po kesza "Most na Wiśle -Dęblin-" OP2736 i przejazd na druga stronę Wisły po kesza "Kopiec Michała Okurzałego" OP348F. Kopiec i pomnik trochę zapomniany, ale mimo wszystko schludnie utrzymany. Zastanawiałem się kim był Michał Okurzały, bo byle komu kopca, nawet niewielkiego, się nie sypie. Okazało się że to kpt. z I Dywizji T. Kościuszki, który w czasie walk o przyczółek, gdy został już jako jedyny żywy na zajętej wcześniej pozycji, ostatni meldunek jaki nadał to o skierowanie ognia artylerii na niego, a co za tym idzie na Niemców którzy byli już tuż obok.
    Przy wojskowej szkole lotniczej spotkał mnie zawód spowodowany brakiem miejsca do zaparkowania. To jest minus podróży autem, że jak zobaczysz coś ciekawego to nie zatrzymasz się gdzie masz ochotę.  Nie to żebym był leniwy i musiał podjechać "pod drzwi", ale zrobiłem naprawdę wielkie koło i nigdzie nie było gdzie się zatrzymać. Do Dęblina z pewnością jeszcze kiedyś wrócę i sobie odbiję. A tymczasem czekał już na mnie jeden z fortów twierdzy i kesz "Fort II Mierzwiączka w Dęblinie" OP168B. Kordy lekko z czapki, ale to dobrze, bo jest okazja pozwiedzać teren. Teren niby prywatny i widać właściciel coś próbował tu rozkręcić, ale chyba dał sobie spokój. Dzięki temu można zajrzeć w kilka kątów. Do niektórych pomieszczeń można wejść, bo są wybite dziury w ścianie, ale niektóre zamknięte na głucho. Za tymi ostatnimi mogą czaić sie prawdziwe skarby, bo jedne z drzwi były trochę odgięte, a za nimi: skrzynki amunicyjne, siatki maskujące i jakieś inne powojskowe dobro. Poszukiwania kesza umilały mi dwa śmigłowce wciąż krążące nad głową. Nawet jakiś większy wojskowy samolot się trafił, ale nie zrobiłem mu fotki, a z pamięci po samej sylwetce nie mogę dopasować modelu. 


    Z Dęblina daleka droga do Białegostoku, mógłbym trochę drogi nadłożyć i zgarnąć jeszcze parę keszy, ale czas gonił. Zatrzymałem się tylko przy keszu "S-Ł: Wiadukt nad Szosą Lubelską" OP8G2L. Ścieżka przy tej linii kusi niezmiernie, ale trochę tu quizów, a te trochę odstraszają. No i jeszcze "Żandarmeria Wojskowa" OP8H16 w Mińsku Mazowieckim. To miał być bardziej taki punkt do statystyk, ale w końcu doczekałem się widoku wojskowego odrzutowca w locie. 
    Musze przyznać, że ten wyjazd pod względem keszerskim i krajoznawczym udał mi się szczególnie. Zresztą Lubelszczyzna jeszcze mnie nie zawiodła, mimo że czasem ze skrzynkami bywało tak sobie. Przede mną jeszcze tyle keszy, a czasu tak mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz