Na zachód od Bydgoszczy rozciąga się linia polskich umocnień i to ona była głównym celem mojej kolejnej wycieczki. Budowę schronów rozpoczęto w kwietniu 1939r. w związku z czym nie skończono z ukończeniem wszystkich prac. Główny trzon to linia Kruszyn - Osówiec. Bunkry wznoszono według gotowych schematów i były przygotowane pod jeden lub dwa CKM-y. Uzupełnieniem były okopy ciągnące się w dwóch liniach, zasieki i pola minowe. We wrześniu 1939r. żołnierze bronili się tu trzy dni, następnie dostali rozkaz wycofania się na południowe przedpola Bydgoszczy.
Obecnie od schronu do schronu prowadzi czerwony szlak z którego głównie korzystałem, choć skracałem też sobie drogę za pomocą GPS. Najlepszy obraz tego jak to dawniej wyglądało daje skansen w Kruszynie. Fajerwerków nie ma, ale jakieś mgliste pojęcie się pojawia. Do tego dla spragnionych wiedzy jest i tablica do poczytania. Niestety opiekuna chyba obecnie brak.
Zgodnie z zasadą że rozmiar ma znaczenie szczególnie podobało mi się przy keszu "Przedmoście bydgoskie nr 13" OP02FC. Tutaj bunkier był ciut większy, a jeszcze dodatkowo pięknie oświetlało go słońce. Dodatkowe, współczesne stanowisko strzeleckie też dobrze ze wszystkim zagrało.
Fajnie że początek wypadł przy mojej innej słabości - kolei. Przyjemne połączenie, tym bardziej że na tym odcinku wszystko spowijała mgła, która jak zwykle potrafi wprowadzić lekko tajemniczy klimat.
Po bunkrach był czas na inną atrakcję Bydgoszczy, a mianowicie Myślęcinek. To największy park miejski w Polsce, a jak mogłem się przekonać zjechało się tu chyba pół Bydgoszczy. Ja człowiek północy, jeszcze w kurtce, a tu niektórzy ludzie już w krótkim rękawku. Poznałem tu coś co zwie się alpinarium, początkowo nazwałem to przerośniętym skalniakiem. Tymczasem alpinarium to odtworzenie środowiska górskiego na poważnie. W parku za keszami zawędrowałem do opuszczonego browaru i muszę przyznać, że tam najbardziej mi się podobało. Budynek pewnie za parę lat całkiem się zawali, a tymczasem na skraju tłocznego parku można zażyć chwili samotności.
Na końcu była jeszcze krótka wizyta w Solcu Kujawskim (bilet weekendowy więc mogłem sobie jeździć niektórymi pociągami do woli). Tutaj najbardziej ciągnęło mnie nad Wisłę. I nie zawiodłem się, ciemna rzeka w dole, gwieździste niebo nade mną, jakby tak nie wiało to by człowiek stał i stał. Znad rzeki zdjęcia brak, bo ciemno że oko wykol, a mój aparat braku światła nie ogarnia.
Wspaniały blog. Czytam go od lat. Proszę nawet nie myśleć o jego zakończeniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Anna
O proszę, można tu dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat swoich okolic:)
OdpowiedzUsuń