wtorek, 23 kwietnia 2013

Nad Narwią

     W ciągu kilku ostatnich dni przejeżdżałem mostem przez Narew kilka razy. Niestety zawsze autem i w pracy, więc nie było jak się zatrzymać i obejrzeć pięknych rozlewisk. Od czego jednak rower. Myślałem najpierw nad przejażdżką do Suraża, ale dość silny wiatr skorygował trochę plany i pojechałem na zachód Białegostoku, gdzie Narew płynie zaledwie kilka kilometrów od granic miasta.
     Do Żółtek dojechałem ścieżką rowerową wzdłuż S8. Minęło niecałe dwa tygodnie, a po śniegu w końcu ani śladu. W Żółtkach odbiłem w lokalną drogę na północ. Zaraz za ostatnimi budynkami zaczyna się las. Powoli zaczyna budzić się do życia. Na niektórych drzewach pojawiają się nieśmiało pączki, w bardziej nasłonecznionych miejscach z ziemi zaczyna przebijać się zielone. Spotkałem też dwie sarny i dwa zające. Nie zdążyłem nawet pomyśleć o zdjęciu, a już ich nie było.
Przy drodze od lat stoi za to kuty w żelazie krzyż. Był przymocowany betonem do kamienia. Jednak lata zrobiły swoje i beton skruszał. Dobre ręce postawiły go obok, by dalej strzegł rozjazdu dróg.



    Rozrośnięte krzaki czy drzewa z liśćmi nie zasłaniają jeszcze widoku. Dzięki temu widać że las, przynajmniej w niektórych miejscach jeszcze kilkadziesiąt lat temu był być może polem, może obejściem gospodarstwa. Natykam się na ślady orki, choć to może być stara szkółka leśna. Doły po kopcach na ziemniaki. Na skraju lasu natykam się na jakieś zdziczałe drzewka owocowe, a obok prawie zapadnięta studnia. Po budynkach nie ma już śladu. Objeżdżając okolice Białegostoku można się natknąć na wiele takich miejsc.



    Jadąc coraz bardziej zapomnianymi dróżkami dojechałem w końcu do rozlewisk Narwi. Najbardziej malowniczo wyglądają jej granice. Płytka, niebieska woda, mocno kontrastuje z zielonymi łąkami. Pewnie dobrym aparatem da się wychwycić wspaniałą grę kolorów, ale jak ma się to co się ma... postałem długą chwilę ciesząc się widokiem.



    Można by iść dalej, aż do głównego nurtu. Wystarczy uważać na rowy i mieć kalosze. Tych ostatnich nie posiadam, zostało więc poszukanie jakiegoś wzniesienia by zobaczyć całą Narew wiosną. Wbrew powszechnemu przekonaniu okolice Białegostoku, jak i całe Podlasie wcale nie jest płaskie. Wystarczy zerknąć na mapę. I ja więc długo nie szukałem odpowiedniego miejsca. Niestety słońce chyliło się ju.z ku zachodowi, a rzekę miałem właśnie po tej stronie, więc trochę mnie oślepiało.  Ale i tak dla tego co widziałem warto było się wybrać na krótką przejażdżkę.


1 komentarz:

  1. Oj jak pięknie. Z perspektywy roweru świat zawsze wydaje się ciekawszy :)

    OdpowiedzUsuń