sobota, 6 maja 2017

Jeziorka

    Rzeka Jeziorka, niewielki lewy dopływ Wisły na Mazowszu. Nigdy o niej nie słyszałem i pewnie nigdy bym nie usłyszał, gdyby nie skrzynki. Pomyślałem że przejazd wzdłuż niej to świetny pomysł na pierwszą, dłuższą wycieczkę. Mazowsze jest płaskie, kilometrów znów nie tak wiele, więc 24h na rowerze wydało się niczym specjalnym. O ja naiwny, ale o tym później.
    Największy plus tej wycieczki to dwa kesze quizy z serii o "esełce". Cały czas się odgrażam że się w końcu wybiorę, a tymczasem skrobię pojedyncze sztuki. A tak w ogóle zaczęło się w Żyrardowie od kesza Werrony "Złota rybka" OP60CF gdzie dałem popis ślepoty, ale po wypiciu kawy i zjedzeniu pączka coś zaskoczyło i kesza znalazłem. A dzięki podpowiedzi w końcu właściwie zinterpretowałem rozwiązanie quizu w keszu o kościele św. Karola w Żyrardowie.
    Pierwszą rzeczną skrzynką nie była ta przy Jeziorce, a przy Pisi Gągolinie. Nie mogłem odpuścić sobie kesza o tak wdzięcznej nazwie "Pisia Gągolina" OP1FB0. Całkiem ładny zakątek, a miałem te szczęście że stan wody wysoki, ale nie na tyle by zalać mostek. Na brodzenie byłoby jeszcze zdecydowanie za zimno. Kesz przypomniał mi jak zaczynałem zabawę i znajdowane pudełka należały głównie do Teda, a miejscem schowania był "charakterystyczny pieniek w lesie". Stara szkoła, ale dzięki zdobytej kiedyś praktyce poszło całkiem sprawnie.


    Na chwilę zatrzymałem się przy keszu "SKRZYŻOWANIE" OP1F1E gdzie tory CMK przebiegają pod wiaduktem lokalnej drogi. I nawet udało mi się doczekać do pociągu. Co prawda nie było to pendoliono, ale całkiem podobnie malowane. Zdaje się że wszystkie swoje składy osobowe PKP maluje w odcienie niebieskiego. I tak dobrze że na coś się natknąłem bo do pociągów nie mam szczęścia.


    Dobrze mi się toczyło po równych asfaltach Mazowsza. Takie skrzynki jak "Hamernia" OP544C miło urozmaicały mi czas. Ładne rozlewisko spiętrzone przez człowieka i nawet gdyby nie skrzynka to warto byłoby się tu zatrzymać. Potem już nad Jeziorką jeszcze nieraz miałem okazję podziwiać stawy stworzone ręką człowieka, ale wyglądające na dzikie, niewielkie jeziora.


    Jeszcze tylko mały postój przy "esełce" i keszu "S-Ł: Mostek w Zbiroży" OP378F. Trochę musiałem kluczyć po łące, bo mokra wiosna zrobiła swoje. Most wygląda na niedawno remontowany, ale najważniejsze że kesz przetrwał. Pod spodem bobry zbudowały niewielką tamę, dzięki czemu da się przejść pod mostem w jego poprzek, ale już wzdłuż nie ryzykowałem. Wobec tego na górę i torowiskiem. Poczekałem kilka minut na pociąg, ale się nie doczekałem, więc tylko wpis do kesza i dalej w drogę.


    W końcu dotarłem do Jeziorki. Początki nie są zbyt spektakularne. Z trzech skrzynek pokazujących początki rzeki tylko w przypadku "[Z biegiem Jeziorki] Źródło?" OP577D da się naocznie przekonać, że rzeczywiście coś tu większego się zaczyna. W pozostałych przypadkach, to albo obniżenie terenu, albo jakiś rów melioracyjny.
    Dalsza droga to trzymanie się dróg które biegły w tą sama stronę co nurt rzeki. Czasami oddalałem się kawałek, by znów jechać jej brzegiem, albo przecinać ją jednym z wielu mostów. Oderwaniem się od rzecznych klimatów był kesz "Cychry Pamięci B.K..." OP387F. Wypatrywałem nietypowej kapliczki, ale niestety przegapiłem. Całe szczęście szybko naprawiłem błąd, i dobrze bo żal byłoby przegapić tak ciekawy obiekt. Na wysokiej kolumnie stoi figura Matki Boskiej, co już sprawia że nie jest to typowa, przydrożna kapliczka. Ciekawiej robi się po odczytaniu napisu poświęconego pamięci niejakiego B.K. z dwiema datami.Może to pamiątka po człowieku który mieszkał w pobliskim gospodarstwie?


    W niewielkim Osieczku udało się znaleźć jedną z dwóch skrzynek związanych ze ścieżką nad Jeziorką. Jednak to nie one były najważniejsze, a niewielki zalew. Nad jego brzegiem stoi hotel w miejscu dawnego młyna. I aż nie chce się wierzyć, że ruiny ze zdjęć archiwalnych dało się przywrócić do stanu używalności. Mam nawet podejrzenie, że ruinę całkowicie zlikwidowano, a na tym miejscu zbudowano budynek od nowa. Osobliwością był spust wody z zalewu w dalszy bieg Jeziorki. Nie można nazwać tego inaczej jak dziura w wodzie. Woda spokojnie tu opada, a mam wrażenie że powinna wirować jak w wannie po wyciągnięciu korka. Może tak by się działo gdyby poziom lustra był znacząco większy?  Z fizyki nigdy nie byłem najlepszy i pewnie jakieś prawo to opisuje.


    Wśród mijanych kapliczek ciekawą odmianą była karawaka z keszem o tym samym tytule. Nazwa nie była mi obca, a poznałem ją właśnie dzięki OC, ale przy innej skrzynce. Taki krzyż ma dwie poprzeczne belki i czasem nazywany jest też morowym, chociaż jako ochronę przed zarazą stawiano też zwykłe krzyże. A warto zatrzymać się przy karawace, bo dzisiaj już chyba się takich nie stawia, a tych starszych nie spotyka się znowu tak wiele.


    Jedną ze skrzynek która sprawiła mi największą trudność była "[Z biegiem Jeziorki] Młyn w Przęsławicach" OP8DGC. Biegałem za nią z jednego brzegu na drugi, a że most z jednej strony nie miał chodnika musiałem korzystać z wąskiego występu. Dobrze że choć barierka była to miałem się czego trzymać. Za to nagrodą był nieźle zachowany, murowany młyn. Przy Jeziorce jest trochę keszy związanych z młynami, ale prawie żaden się nie zachował w tak dobrym stanie.


    Na niektórych odcinkach nie było asfaltu, ale nigdy to nie przeszkadzało. Całe szczęście drogi gruntowe były dobrze ubite i co najwyżej trochę wyboiste. Tam gdzie wjeżdżałem w gruntówki witała mnie cisza i trochę dziksze tereny. Co prawda wielkich kompleksów leśnych nie mijałem, ale i domów zdecydowanie mniej. Śladami, że i w takich miejscach kiedyś tętniło życie są wspomniane ruiny młynów. Do gustu szczególnie przypadł mi ten z keszem "[Z biegiem Jeziorki] Ruiny młyna nad Jeziorką" OP5233. Pewnie temu że właściciel powycinał krzaki wokół ruin, ładnie je eksponując. Mam nawet podejrzenie, że może będzie próba odbudowy tego miejsca na wzór hotelu w Osieczku.


    Na niewielką przeszkodę natknąłem się w drodze po kesza "[Z biegiem Jeziorki] (Nie)Kruszewka OP5635. Przepływający przez drogę strumyk normalnie pewnie da się przejechać, ale po ostatnich deszczach poziom wody mocno wzrósł. Zmierzyłem patykiem i wyszło aż na wysokości korby. Latem przy ciepłej pogodzie to byłoby miłe ochłodzenie, ale teraz zamoczenie nóg nie wchodziło w grę. Dobrze że poza drogą strumyk mocno się zwęża i dało się przeskoczyć z rowerem, tylko lekko przedzierając się przez krzaki.


    W planach oprócz skrzynek z serii o Jeziorce miałem też inne po drodze, o ile nie były zbyt daleko od szlaku. Noc jednak zweryfikowała plany. W ubiegłym roku zrobiłem sobie 24 godzinną wycieczkę, ale wtedy było fajnie bo noc ciepła, przy pełni księżyca. Niestety teraz zrobiło się strasznie zimno i odeszła mi ochota na kesze nie związane z Jeziorką. Przy skrzynce "Błędna kapliczka" OP55BA postanowiłem, że odtąd będę szukał tylko tych związanych z rzeką (z małym wyjątkiem). I mimo, że miałem przed sobą wiele godzin drogi po ciemku to zbyt dużo skrzynek nie wpadło. Średnia prędkość sporo spadła, a i często zatrzymywałem się przegryźć kawałek czekolady. Jeszcze jak około północy zaczął siąpić deszcz to już całkiem zrobiło się niemiło. Całe szczęście nie rozpadał się w większy, a i minął po godzinie, może dwóch.
    I w końcu jest, ujście Jeziorki do Wisły. Muszę przyznać, że byłem bardzo zadowolony że udało mi się tu dotrzeć. A wszelkie trudy wynagrodził piękny widok na Wisłę. Do wschodu słońca było jeszcze daleko, ale jak to wiosną noc nie zamienia się nagle w dzień, tylko mamy długi antrakt rozjaśniających się szarości, kiedy świat wydaje się w ogóle zatrzymywać.
    No to jeszcze trochę kilometrów do Warszawy na centralny. Sporo się nasiedziałem na dworcu, bo pierwszy pociąg nie miał miejsc na rower, a w zasadzie te były wykupione, a na następny czekałem trzy godziny. Takie wycieczki 24 godzinne to może nie najgorszy pomysł, ale tylko przy dobrej pogodzie, ale tej to nigdy nie zgadniesz.

2 komentarze:

  1. Dziś mostek na Pisi był zalany, ale dało się przeprawić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, mostek przy wyższym stanie wód bywa zalewany, do tego wydaje mi się nieco osiadł po licznych przejazdach aut ze ścinek w zeszłym roku. Ma tyle dziur, że nie wiem czy przetrwa kolejną zimę. Ale nie ma tego złego, może zrobią nowy, tak jak poprzednim razem. :)

    OdpowiedzUsuń