poniedziałek, 10 marca 2014

Chcieć, nie znaczy móc

    Mówiąc ściślej, chciałem dotrzeć w miejsce gdzie Supraśl wpada do Narwi, ale mi się nie udało.  Chociaż rozlewiska były dużo mniejsze niż rok temu, to jednak i tak nie do przebycia. Ale po kolei. W Białymstoku, jak i w reszcie Polski pogoda jest naprawdę świetna, a że akurat przesiaduję na krótkim urlopie, żal było nie skorzystać. Po raz "enty" pojechałem drogą rowerową wzdłuż "obwodówki", by potem przez Fasty i Dzikie dostać się w trochę bardziej odludne rejony. Nie obyło się oczywiście bez sprawdzenia poziomu wody w Supraśli w jednym z moich ulubionych miejsc w Dzikich. W tym roku, jak na wiosnę, jest dość niski.



    Jeszcze w domu sprawdziłem na geoportalu, że przez łąki biegnie droga, prawie nad Narew. Niestety do ujścia Supraśli nie prowadzi już żadna ścieżka, a przynajmniej żadna nie jest zaznaczona. Wspomniana droga przez łąki jest idealna na rower. W miarę równa i omija się część rozlewisk. Niestety i ona się kończy. Przez pewien czas jest jeszcze naturalne podwyższenie terenu, ale zaraz za nim zaczyna się labirynt między suchymi i mokrymi odcinkami. Początkowo przez węższą wodę przejeżdżałem z rozpędu. W końcu natrafiłem na głębszy odcinek i o mało bym się nie zatrzymał w wodzie. Postanowiłem nie ryzykować, bo powrót w mokrych butach niespecjalnie byłby przyjemny. Prawdę mówiąc to podejrzewam, że w kaloszach dałoby się dojść do ujścia Supraśli, ale takiego wyposażenia nie posiadam w swoich sakwach.



    W ogóle w to miejsce wybrałem się by zobaczyć okolice, gdzie pod koniec XIVw. książę Janusz próbował zbudować drewniany gród, zniszczony przez Krzyżaków. Wzniesiono go prawdopodobnie po drugiej stronie Narwi, tam gdzie na zdjęciu powyżej rozciągają się zabudowania wsi Złotoria. Jednak ciężko tam dotrzeć na brzeg rzeki, bo prywatne gospodarstwa skutecznie blokują drogę.
    Do domu postanowiłem wracać przez wieś Żółtki. Kiedyś przez jej środek biegła krajowa ósemka, teraz szosa jest trochę przesunięta i w miejscowości zapanował spokój. Dzięki temu bez problemu można obejrzeć, nazwijmy to pomnikiem, poświęcony żołnierzom września 39r. Kilkaset metrów na zachód grupa 150 wojskowych broniła przeprawy prze Narew, by po dwóch dniach się wycofać i włączyć w obronę Białegostoku. Dowodził nimi por. Witold Kiewlicz, który parę dni wcześniej uczestniczył w bitwie pod Wizną.



    Postanowiłem jeszcze zajechać do majątku w Nowosółkach. A raczej tego co z niego pozostało. A jest tego niewiele. Były dwór właściciela to teraz zajazd, mocno przebudowany. Jedyny obiekt zabytkowy to stara wieża ciśnień z XIXw. pracująca kiedyś na potrzeby folwarku. Potem służyła jako transformator i chyba dzięki temu przetrwała. Byłem tam rok temu, by wymyślić miejsce dla kesza. Tym razem chyba wpadłem na odpowiedni pomysł. Jak się zmobilizuję, to może nawet w tym roku się pojawi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz