piątek, 8 lipca 2016

Ścieżkami Puszczy Augustowskiej

    I znów rower zapakowałem na dach auta. Tym razem pomknąłem w kierunku Augustowa, gdzie samochód zostawiłem na parkingu przy jeziorze Necko. Trochę pokręciłem się po Augustowie, głównie robiąc fotki do kesza z serii "powroty do przeszłości" i znalazłem ostatnią zaległą skrzynkę w mieście "Dworek" OP899L. Moim subiektywnym zdaniem miasto nie prezentuje się najlepiej. Niby wokół jeziora, jest i Kanał Augustowski, ale miastu brakuje charakteru. Nie ma tej atmosfery, która pozwala cieszyć się niespieszną przechadzką ulicami, by gdzieś przysiąść się na kawę lub coś mocniejszego. Oczywiście ktoś może mieć inne zdanie.
    Z miasta wyjechałem w kierunku  Przewięzi, by na chwilę zatrzymać się nieopodal sanktuarium w Studzienicznej. Przywiodła mnie tu skrzynka "Staw Księdzowski" OP8DL6. Położona przy krótkiej, ale ciekawej ścieżce edukacyjnej. Jest tu i widok na Staw Studzieniczański, który na mapie wygląda jak zatoka jeziora Studzieniczne, monumentalny pomnik poświęcony leśnikom, można natknąć się na drzewa pomnikowe, a nawet jest odnowiony okop z II wojny światowej, których nad jeziorami nie brakuje. 


    W Przewięzi skręciłem nad jezioro Białe. Przejechałem przez zadziwiająco puste pole namiotowe "Patelnia", znalazłem jakąś starą drogę leśną, która dotarłem na kilkadziesiąt metrów od kesza "Jezioro Białe Augustowskie" OP8B0L. Jego nazwa wzięła się ponoć od koloru dna i rzeczywiście piasek tu dość jasny. Jak to przy skrzynkach przy samym brzegu ładny widok na jezioro. A w lesie można podjeść sobie jagód. Tylko jakieś tu małe, a do tego nie nabrały jeszcze całkiem słodyczy.


    Znad jeziora ruszyłem w głąb puszczy. Celem kesz "filips72: Gloria Victis" OP036A. Ułatwieniem nawigacji miały być szlaki. Niestety te nie zawsze pokrywają się z oznaczeniami na mapie. Ale tak się złożyło, że większość keszy leżała przy głównych drogach, więc dramatu nie było. A wracając do wspomnianego kesza, to założono go jeszcze w 2007r. Lubię odkrywać takie wykopaliska. Jak na prawie 10 letnie zaleganie w ziemi trzyma się nadspodziewanie dobrze. Z kolei pomnik do którego przywiodła nas skrzynka niczego sobie. Wystawiony na pamiątkę Powstania Styczniowego i działającej tu kuźni powstańczej, jeszcze przed II wojną światową. Zniszczony przez okupantów, odnalazł się w czasie prac melioracyjnych. W międzyczasie jakieś lokalne koło PTTK upamiętniło to miejsce po swojemu. Wobec tego stary obelisk wkomponowano w nowszą część. 


    Niewielki kawałek przejechałem jeszcze lasem i wyjechałem na wieś Ateny. Zarówno ta jak i pobliskie Danowo to dziś głównie domy letniskowe w miejscu dawnych obejść gospodarskich. Nie ma się czemu dziwić jak parę metrów dalej są piękne jeziora. Nad jednym z nich j. Tobołowo urządziłem sobie krótki piknik. A można tu naprawdę odetchnąć bo na wodzie, czy na plaży nie uświadczysz tłumu.


    Przy jeziorze Serwy zaliczyłem dwa kesze opisujące to samo miejsce w pobliżu bazy ZHP. Harcerzy jeszcze nie było, ale była ekipa remontowa przygotowująca miejsce przed sezonem. I tu jeszcze dało się wyciągnąć kesza dyskretnie, co z kolei ze skrzynką "Snuffer- "Sucha Rzeczka" OP0819 było niemożliwe. Robotnicy rozbili się dosłownie dwa kroki od miejsca schowania. Przynajmniej odwiedziłem malownicze miejsce biwakowe nad Kanałem Augustowskim.
    W pobliżu jest jaz w Suchej Rzeczce. Wspomniany kanał to nie tylko przekopy od jeziora do jeziora. Pomyślano też o suchych latach, kiedy wody mogło być zbyt mało, kanał miał być zasilany wodą z j. Serwy.  Przy śluzie jest łagodne zejście do wody, a dno delikatnie opada. Woda była przyjemnie ciepła i czysta, więc skorzystałem z okazji na krótkie popluskanie się. Można spotkać tu raki, co prawda to zwierzęta które można obserwować po zmierzchu, ale o ich bytności świadczył świeży szkielet jednego z nich.


    Na malowniczym, drewnianym mostku nad Kanałem Augustowskim liczyłem na znalezienie starej, zarchiwizowanej skrzynki olgierda. Kiedyś wszystkie kesze przeniósł w stan spoczynku, ale wydawało mi się, że nie pozabierał z terenu. Takie znalezisko to byłoby coś, ale było pusto. Nie pozostało mi nic innego jak jechać dalej. W pobliskiej wsi Płaska znów wróciłem do zwartego lasu Puszczy Augustowskiej. Wjechałem w jej głąb spory kawałek, aż do kesza "Snuffer- "Trzy krzyże" OP136E. Miejsce dość tajemnicze. Wygląda że jest tu mogiła, a przynajmniej jeden z krzyży ustawiono na sztucznym kopczyku. Lekko w głębi lasu na drzewach wiszą kapliczki. I jak w takich miejscach leśnicy ustawiają jakieś tablice informacyjne, to tu zupełnie nic. Czy to z czasów Powstania Styczniowego, czy może Listopadowego, nie wiadomo.


    Cały czas lasem. Puszcza Augustowska to nie są dzikie ostępy. Las typowo użytkowy i naprawdę trzeba się postarać, by znaleźć jakieś wiekowe drzewo. Jadąc jest się pod wrażeniem raczej rozległości, niż niepowtarzalnych widoków. Chociaż ja zawsze cieszę się z jazdy po lesie. Urozmaiceniem są właśnie takie miejsce jak to z krzyżami, czy kolejne z keszem "Snuffer- "Stary Gościniec 1943" OP081A z, co za niespodzianka, ogromnym krzyżem. Tu się zmartwiłem bo kesza nie ma, a zapomniałem zabrać pojemniki zapasowe. 
    Zrobiłem spore kółko i znów wylądowałem w Płaskiej.  Tutaj zaliczyłem dwa virtuale, zgodnie z własną zasadą, że co prawda pojemnika nie ma, ale miejsce i tak trzeba odwiedzić. Oczywiście pojawił się asfalt, a za zabudowaniami droga rowerowa. To część trasy green velo, jak widać naprawdę w nią zainwestowano. No, ale niedługo się nacieszyłem świetną nawierzchnią bo znów musiałem skręcić w las. Nie żebym narzekał, po dobrej gruntówce jedzie się równie przyjemnie. Tym razem celem był kesz "Snuffer- "Mogiła powstańcza z 1863 roku" OP07D4. Właśnie o dojazd do niego najbardziej się obawiałem. Na mapach są co prawda do niego ścieżki, ale to tylko przerywane linie, więc istniała realna szansa, że dawno zarosły. Do tego teren oznaczono jako podmokły, więc z dotarciem na azymut też mogły być problemy. A tymczasem jeden rozjazd, kawałek dalej drugi i porządną, leśną drogą dotarłem pod sam pomnik. Jedyny minus to niebo które się zachmurzyło i zaczęło trochę popadywać. Całe szczęście tylko trochę. 
    Na wypadek wielkiego deszczu był kesz "Bunkier obrony przeciwdeszczowej" OP1039 w jednym ze schronów linii Mołotowa. Jak większość sowieckich umocnień, tak i ten nie został ukończony. Natomiast na ścianie zostały ślady czarnej farby w miejscach gdzie była pociągnięta instalacja elektryczna. Czasami spotyka się takie ślady, ale znowu nie tak często, więc warto zwrócić na to uwagę. W zasadzie są tu dwa bunkry, oddalone od siebie o kilka metrów z tym że drugi jest bardziej zniszczony i zaśmiecony.


    Przyszła najmniej miła część przejażdżki. Do wsi Krasne prowadziła droga gruntowa długości około trzech kilometrów. Najgorsze było jednak to, że w całości to sypki piasek. Prawie cały odcinek prowadziłem rower. Jechać dało się tylko z górki, a i to rower uciekał na boki. W końcu pojawił się asfalt, a potem znów porządne leśne szutrówki. W ten sposób dojechałem do kesza "Szlaki Wanogi I - Bagno Kuriańskie i puszczańska kapliczka" OP1175, który jest niezłym kawałkiem historii. W ogóle kesze które tego dnia znajdowałem mają kilkuletni staż w serwisie. Po prostu zakopane, mające bardziej pokazywać miejsce niż zachwycać same sobą. I komu to przeszkadzało?
    Przy ostatnim keszu tego dnia "Snuffer- "Kozi Rynek 1863" OP0694 nie spędziłem zbyt wiele czasu. Jak do tej pory wszelkie muszki i komary dawały mi spokój. Tutaj zaatakowały mnie jakby chciały odbić sobie cały dzień. Wystarczyło na chwilę przyklęknąć przy wpisie, a już kilka komarów naraz próbowało wyssać mi krew. Na miejsce jednego zabitego przylatywało kilku kolegów. Zrobiłem jedną fotkę pomnika i uciekłem jak najszybciej. Szkoda, bo miejsce jest naprawdę ładne.
    Przed Augustowem zatrzymałem się jeszcze przy jeziorze Sajno. Jak dobrze było zdjąć sandały i trochę wymoczyć nogi. Dało mi to trochę oddechu, bo byłem już naprawdę zmęczony. Jeszcze tylko kawałek drogą rowerową i uliczkami miasteczka do samochodu. Można było spojrzeć na licznik. Wyszło 140km, trochę dużo jak na mnie. Ale jak jedzie się przez piękny las, urozmaicany czasami jeziorami, do tego są wspaniałe skrzynki, to nogi same niosą.

1 komentarz:

  1. Danowo... takiej wsi w tej okolicy nie ma. Jest za to wieś Danowskie.

    OdpowiedzUsuń