niedziela, 17 lipca 2016

Wypad w Bieszczady. Dzień V: Powrót

    Wrócę ostatni raz do mojego wyjazdu w Bieszczady. Bo i prawdę mówiąc nie ma o czym innym pisać. Jak było trochę wolnego to padało i z moich śmiałych planów odwiedzenia Puszczy Rominckiej nic nie wyszło. Zostały wspomnienia pięknych, majowych dni.
    Po noclegu koło źródła Danuta wróciłem kawałek do Jabonek po kesza "Jabłonki-Swierczewski" OP05C5. Pomnik mocno zapomniany, trzyma się jeszcze, bo zbudowano go z mocnych materiałów. Trochę pomazany, trochę ukruszony, a w szczelinach rosną sobie małe sosenki. Do skrzynki podchodziłem dzień wcześniej, ale dokładnie nad nią panowie rozprawiali się z flaszką.
    Jadąc w kierunku Baligrodu mijamy jeszcze jeden pomnik z okresu PRL. Ten to już zupełnie chyba nikogo nie interesuje. A mowa o obelisku z keszem "Monument LWP, WOP i KBW" OP6EF6. Poświęcony pamięci żołnierzy, którzy polegli w walkach z UPA. 


    W Baligrodze przystanąłem na dłuższą chwilę. Miasteczko ma swój urok i bardzo mi się spodobało. Keszowanię zacząłem od czołgu ustawionego na skwerze. Jednak szukanie magnetycznego mikrusa, na kilku tonach żelastwa, bez żadnej podpowiedzi było ponad me siły. Lepiej poszło mi przy keszu "Cmentarz żydowski w Baligrodzie" OP6EF5. Na terenie kirkutu zachowało się sporo nagrobków. Część z nich to wspaniale zachowane przykłady kunsztu kamieniarzy. 


    Przy wyjeździe z Baligrodu jest kolejny cmentarz. Tym razem wojskowy. Spoczywa tu ponad 5tyś. żołnierzy. Najpierw chowano tu poległych w walkach z UPA, a w latach 50-tych przeniesiono tu żołnierzy radzieckich pochowanych w okolicach. W tym samym czasie, jak i w 1964r. miejsce swojego spoczynku znaleźli tu żołnierze polskiego września, którzy zginęli przy próbie przedostania się na Węgry.


    W Lesku odwiedziłem wysadzony, niemiecki bunkier. Jak większość takich obiektów przez lata zarósł wokół drzewami i krzakami, a w środku małe wysypisko śmieci. Można obejrzeć płytę pancerną, ale nie ma co się oszukiwać, nie jest to wielka atrakcja turystyczna. Raczej dla miłośników wszelkich bunkrów. Mimo, że obiekt niewielki to trochę mi zeszło nim znalazłem kesza "Bunkier niemiecki" OP7E2E. Jest i coś dla miłośników opuszczonych miejsc, czyli budynek z keszem "Nowoczesna mieszalnia pasz" OP6F1B. Parter nie wygląda ciekawie i zachęcająco. Ale idąc na kolejne piętra korzystamy z drewnianych, przyjemnie skrzypiących schodów. Konstrukcja opiera się min. na drewnianych belkach i przy odrobinie wyobraźni można poczuć się jak w zamku.


    Z Leska wybrałem jakąś lokalną drogę, pewnie bym nią nie pojechał gdyby nie kesze. Pierwszy "Góra Sobień" OP6F18 schowany w ruinach zamku stojącego na szczycie góry. Zbudowany za czasów Kazimierza Wielkiego na miejscu drewnianej warowni, był dobrym punktem do kontrolowania szlaku wzdłuż Sanu. Popadł w ruinę jeszcze w XVIw. Oprócz resztek murów, mamy tu wspaniały widok na dolinę Sanu, chociaż mi przesłaniały go trochę mgły. A u podnóża góry miejsce biwakowe, gdzie w końcu zjadłem śniadanie.


    Przy tej samej lokalnej drodze jest schron - pomnik. Bunkier należy do długiej linii Mołotowa, budowanej przez sowietów od 1939 do 1941r. a nigdy nie ukończonej. Jednak niektóre obiekty zostały obsadzone. Nie przeszkodziło to specjalnie Niemcom w ataku na ZSRR. Likwidację odosobnionych punktów oporu pozostawiono wojskom drugiego rzutu (w tym przypadku chyba Słowakom). Żołnierze przed którymi postawiono  to zadanie nie mieli trudnego zadania. Okrążony, samotny schron to nie jest wymagający cel. Na odrzucenie propozycji poddania się przez załogę, zapewne saperzy podłożyli ładunki i obiekt został wysadzony. Ta historia stała się znakomitą podstawą do budowania legendy bohaterstwa żołnierzy Armii Czerwonej. Ocalałą ścianę przerobiono na pomnik. Dziś brakuje na nim części liter. Zastanawiam się tylko jak komuniści tłumaczyli, jak to się stało, że na polskich terenach wyrastają nagle radzieckie bunkry.


    W połowie drogi między Leskiem a Sanokiem kolejna pamiątka z czasów wojny w postaci słowackiego cmentarza wojennego. Niewielka nekropolia, raczej bez zbytnich upiększeń. Ciekawa w tym przypadku jest historia słowackiej armii. W 1941r. występowali jako sojusznik Hitlera. W 1944r. 2 Czechosłowacka Samodzielna Brygada Spadochronowa, w której 70% stanowili Słowacy walczyła z Niemcami w ramach operacji dukielskiej. I tak pomnik upamiętniający to drugie wydarzenie był scenerią uroczystości w okresie PRL, a cmentarz popadał w zapomnienie. Po 1989r. można było zadbać i o cmentarz, co stało się staraniem samych Słowaków.
    W Sanoku odwiedziłem jedynie zamek. Najpierw zająłem się keszem "Zamek w Sanoku" OP8ESP z którym poszło całkiem sprawnie, mimo że początkowo przegapiłem niewielki obiekt w którym jest ukryty. Po tym przyszedł czas na bliższe przyjrzenie się zamkowi. Z dołu sprawia przyjemne wrażenie. Na niewysokiej górze w otoczeniu zieleni stoją budynki, które chyba niedawno przeszły remont. Z bliska zachowana, główna renesansowa część wydaje się jakiś niewielka, a jej rewitalizacja nie zrobiła jej chyba zbyt dobrze. Chociażby nieregularnie rozrzucone okna na jednej ze ścian jakoś nie przypadły mi do gustu. Pewnie gdybym odwiedził wnętrze, gdzie jest galeria Beksińskiego z odwiedzin wyszedłbym zadowolony. Niestety było zamknięte.
    Zaraz za Sanokiem zatrzymałem się przy dawnej cerkwi bojkowskiej. Ładnie odnowiona co bardzo cieszy, bo nie zachowało się ich zbyt wiele. Można podziwiać ją za płotu, bo na dokładne zwiedzanie trzeba się umówić. Pewnie bym tu nie dotarł, gdyby nie kesz, ale nie dałem rady go znaleźć.
    Dużo lepiej poszło mi w Bliznem z keszem "Kościółek w Bliznem" OP4D2B. Po wpisie przyszedł czas na zwiedzanie. Można poczuć się jak w niewielkim skansenie. Głównym punktem jest drewniany kościół z XV/XVIw. Prawdziwa perła architektury sakralnej. Z boku drewniany dom, też mający swoje lata, może będący kiedyś plebanią. Wokół kościoła piękne drzewa, być może nawet pomniki przyrody. Całości dopełniają niewielkie kapliczki.


    W pierwszym, dużym mieście czyli Rzeszowie zatrzymałem się tylko na chwilę na obiad. Z pewnością miasto zasługuje na dłuższe odwiedziny, więc przy pierwszej wizycie odwiedziłem tylko jednego kesza przy moim postoju "Zapora" OP3704. W 1973r. zbudowano tu tamę i w ten sposób powstał sztuczny zbiornik na Wisłoce. Może nic specjalnego, ale ja lubię budownictwo przemysłowe, więc i tym razem byłem zadowolony z odwiedzenia tego miejsca.


    Pędząc 19-stką zatrzymałem się po dwa kesze przy samej drodze. Jeden poświęcony Powstańcom Styczniowym "KRAŚNIK - Mosty - kamień powstańców styczniowych." OP87N1, drugi niewielkiemu obniżeniu terenu wśród pól "Bagna "Jazy" OP74C3. Nawet było ciekawie, bo trzeba było przejść pod mostkiem. Okazja dla rozprostowania kości.
    Do Białegostoku mogłem trzymać się już drogi krajowej, ale jak nie wjechać w lokalne skoro tam czekają kesze? Niepozorny cmentarz z okresu I wojny światowej i kesz "Cmentarz wojenny w Borzechowie" OP8205. I tylko cisza wokół. W Bełżycach kolejna nekropolia i skrzynka "BEŁŻYCE – kirkut" OP8087. Kiedyś byłem w miasteczku, ale czemu ominąłem to miejsce, pozostaje dla mnie tajemnicą. Teren ładnie ogrodzony, ale nie wygląda na to że jest po co wschodzić do środka. Nie widać macew, może w trawie zachowały się jedynie resztki. Za to wejście od strony głównej ulicy imponujące. Wybudowane z kamienia, a jaśniejsze okazy posłużyły do ułożenia wzoru drzewa. Przez ogrom tej części ogrodzenia, furtka wydaje się malutka, a może rzeczywiście dorosły człowiek musi pochylić tu głowę?


    Tak się złożyło, że zatrzymywałem się przy cmentarzach. Nie inaczej było w Garbowie, gdzie celem był kesz "Stary cmentarz rzymskokatolicki w Garbowie" OP80AD. I tu miłe rozczarowanie bo liczyłem na pokruszone ze starości pomniki i dwa, trzy w lepszym stanie. Tymczasem przywitała mnie okazała kaplica grobowa rodziny Moskalewskich z datą 1875. Za nią szpaler nagrobków o około stuletnim rodowodzie. I gdyby jeszcze opiekun terenu trochę krzaki przyciął, byłoby idealnie.


    W Samoklęskach udało się dobrać do kesza "ZYR 89 - Pomnik w Samoklęskach" OP08D3. Poprzednim razem jak tu byłem, rolnik za miedzą orał pole i nie było jak szukać. Obelisk dotyczy walki AL i partyzantki sowieckiej z oddziałami SS "Wiking". Niestety na temat bliższych szczegółów internet milczy. Napis na pomniku odnosi się do walk 12 maja 1944r., ale największa bitwa tego okresu rozegrała się dwa dni później pod Rąblowem i ta jest szeroko opisana.
    Jeszcze tylko wizyta w Kamionce na tamtejszym kirkucie, gdzie zachowało się tylko kilka macew. Potem tylko powrót do głównej drogi krajowej i kierunek północ, w stronę domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz